niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 12

"Przeszłość potrafi ranić. Moim zdaniem możesz od niej uciekać lub uczyć się z niej"

- Daniel! Wróciłeś! - krzyknęłam po czym rzuciłam się mu na szyję
- Tak, wiem że źle postąpiłem. Wybaczysz mi ? 
- Oczywiście, że tak! - krzyczałam z radości
- Wiesz jak cię tu znalazłem? - zapytał
- Tak się zastanawiam i chyba nic nie wymyślę.
- To twoje ulubione miejsce gdy chcesz uciec od wszystkiego. Wiem, że cię zraniłem ale nie chciałem tego. Ten wyjazd nie był planowany. - odpowiedział
Chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy. Nagle jego twarz zaczęła się przybliżać do mojej.
- Jessika! Kochanie! Wstawaj! - ze snu zbudził mnie głos Philla 
Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na zegarek. 
- O rany! Już 11? - krzyknęłam zdziwiona
- Spokojnie, nic się nie stało. Każdy zasługuje na chwilę odpoczynku, tylko twój tata chciał z tobą porozmawiać zanim pojedzie do szpitala na chemioterapię. - wyciągnął w moją stronę swoją dłoń i pomógł mi wstać
- To dzisiaj?! Dzisiaj już jedzie?!
- Nie chciał cię martwić. Nie gniewaj się na niego. Wiesz, że jest mu ciężko. - tłumaczył
- Tak wiem, masz rację. To ja może lepiej się przebiorę i zaraz do was zejdę. Powiedz tacie że go zawiozę. 
On posłusznie wyszedł, a ja w ruszyłam w stronę szafy. Wyjęłam z niej pierwszą lepszą koszulkę i legginsy po czym ubrałam je na siebie i zeszłam na dół.
- Tato! Czemu mi nie powiedziałeś że jedziesz już dzisiaj?! 
- Nie chciałem żebyś się denerwowała. - odpowiedział
- A teraz niby jestem szczęśliwa tak? - zapytałam z wyraźną ironią w głosie
- Dobrze moja wina, przepraszam. Powinienem powiedzieć ci wczoraj - spuścił głowę
- Żadna twoja wina, to ja jestem jakaś przewrażliwiona. To jedziemy ? - zapytałam
- Tak, tylko wezmę swoje rzeczy i je zapakuje do auta. 
- Ja je zaniosę, niech pan się nie przemęcza - powiedział Phill po czym wziął rzeczy i ruszył z nimi do auta
Tata złapał mnie pod rękę i poszliśmy do auta. Usiadłam za kierownicą, tata usiadł z tyłu a Phill obok mnie. Każdy patrzył w inną stronę. Nikt nie miał ochoty na rozmowę, nic dziwnego w takiej chwili ciężko z siebie wydusić chociaż słowo. Wydawało się, że cisza w aucie trwała wiecznie. Jednak przerwał ją ojciec.
- To tu. Zaparkuj gdzieś bliżej wejścia. - powiedział
- Jeszcze chwila, zaraz wysiadamy - oznajmiłam
Zatrzymałam auto, wcisnęłam hamulec ręczny i wyjęłam kluczyki ze stacyjki. Potem wszyscy wysiedliśmy. Phill wziął rzeczy taty i ruszyliśmy w stronę szpitala. 
- Widzisz jakiego masz kochanego chłopaka? - zażartował tata
- Tak wiem, że jest kochany - spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się do niego
- Odwiedzajcie mnie często i pamiętaj o tym co mi obiecałaś. - mówiąc to podał dokumenty do rejestracji 
- Pan Ben Hilde? - zapytała pani zza lady
- Tak to ja. - odpowiedział
- Sala 114. Za dwie godziny przyjdzie do pana lekarz, a teraz ma pan czas na rozpakowanie się. - poinformowała
- Dziękuję. 
Ruszyliśmy w stronę sali 114. Gdy się tam znaleźliśmy, Phill odłożył rzeczy ojca koło szpitalnego łóżka, natomiast on usiadł na łóżku i patrzył na nas znacząco. 
- Prawie bym zapomniał - powiedział Phill po czym zaczął szukać czegoś w swojej kieszeni 
Otworzyłam szerzej oczy i czekałam na to co się wydarzy. On wyjął z kieszeni spodni pudełeczko. Nagle serce zaczęło mi bić mocniej. Wiedziałam o co teraz zapyta. Czemu się tak bałam? Albo raczej stresowałam? Przecież moja odpowiedź brzmi tak powinnam się cieszyć. 
- Jessiko Hilde, wyjdziesz za mnie? - czułam jak jego wzrok przeszywa mnie całą
Przez ciało przeszedł dreszcz a na czole pojawiły się kropelki potu. Pojawiła się chwila zawahania. 
- TAK! - krzyknęłam 
On wziął mnie w ramiona i pocałował. 
- Ja tu jestem - zaśmiał się donośnie ojciec
Odskoczyliśmy od siebie gwałtownie po czym zaczęliśmy się śmiać tak głośno, że do sali weszła pielęgniarka i nas uspokajała. 
- Odwiedziny się skończyły. - powiedziała 
- Trzymaj się tato! - przytuliłam go po czym wyszłam
- Pilnuj jej i nigdy jej nie zostawiaj! - podniósł głos
- Nigdy jej nie zostawię! Bo ją kocham! - obiecał 
- No ja myślę. 
Gdy wyszedł z sali, złapał mnie za rękę i poszliśmy do auta. Zajęliśmy swoje miejsca i ruszyliśmy do domu. Będzie w nim smutno bez taty, ale to było jedyne wyjście, inaczej nie pożył by długo. Ta chemioterapia może uratować mu życie lub pogorszyć zdrowie. Na samą myśl o tym, że mogłabym go stracić w moich oczach pojawiły się łzy. Szybko je wytarłam rękawem. 
- Co się dzieje? - zapytał troskliwie
- Boje się o tatę. 
- Będzie dobrze, zobaczysz. Zawsze będę przy tobie. - położył mi dłoń na ramieniu 
- Wiem i dziękuję ci za to - uśmiechnęłam się przelotnie 
Nawet się nie obejrzeliśmy a staliśmy autem na podjeździe. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu. Phill usiadł na kanapie a ja poszłam sobie zrobić coś do jedzenia. Wyjęłam z szafki płatki i położyłam je na blacie, potem sięgnęłam po mleko do lodówki a na końcu po miskę i łyżkę. Wsypałam płatki do miski i wlałam mleka. Potem poszłam do salonu i usiadłam koło Norwega. 

__________________________________________
~ * ~
Hejka! W końcu wakacje :) 
Cieszycie się? Bo ja bardzo w końcu mogę się wyspać i nie muszę wstawać o 5:30. Cieszy mnie również to, że mam więcej czasu dla was :) Myślę, że rozdział się podoba. Swoje opinie wyrażajcie w komentarzach ;* Z góry dziękuję za każdy komentarz :) 
Miłych wakacji! :) 
Pozdrawiam :) 
Komentujcie :p 

środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 11

"Czasem trzeba podjąć ryzyko i nie można bać się konsekwencji"


Głupio zrobiłam rycząc przez cały miesiąc ale zrozumiałam, że niektóre rozdziały nie pozostały zamknięte. Teraz myślę, że ten rozdział z Danielem został zamknięty i mam zamiar rozpocząć nowy z Phillipem. Emma i Tom mają ze sobą tak dobrze, widać, że się bardzo kochają. Nie jestem w stu procentach pewna czy ja będę w stanie kochać po miesiącu "depresji". Będę próbować i walczyć zrobię to dla taty. Chce żebym była szczęśliwa? To będę, szybciej niż to sobie wyobrażacie. 
- Możemy porozmawiać? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos ojca
- Sami? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Tak. Wyjdziecie na chwilkę? Proszę. 
Posłusznie opuścili pokój i udali się do kuchni. Usiadłam bliżej ojca i patrzyłam na niego w ciszy. On ciągle patrzył przed siebie, walczył sam ze sobą. Chciał mi o czymś powiedzieć. 
- Podejmę to leczenie. - wyjąkał
- Na prawdę?! To wspaniale - wyszczerzyłam się po czym przytuliłam go
- Jest pewne ryzyko. - dodał 
- Jakie? 
- Będę miał to leczenie i przeżyję dzięki temu kilka lat może miesięcy, dlatego będę musiał mieć robioną chemioterapię co miesiąc. Istnieje ryzyko, że mogę nie przeżyć chemioterapii. - mówił najspokojniej jak potrafił 
Gdy to usłyszałam, nie miałam nawet siły żeby płakać. Wszystkie łzy wytraciłam przez cały miesiąc. Nie było innego wyjścia, musiał podejść leczenie, przecież nie będę się żenić za tydzień czy dwa. Minimum dwa miesiące o ile czas na to pozwoli. Skoro mój ślub go uszczęśliwi to ja też będę szczęśliwa. Ciekawe czy Tom też poświęci się dla ojca. W sumie skoro im się tak bardzo spieszy to mogą się ożenić nawet jutro. 
- Dasz radę tato! Jesteś silny! - pocieszałam go 
- Robię to dla was. Pamiętaj że mi coś obiecałaś - puścił mi oczko po czym udał się do swojej sypialni
Wstałam ale zaraz potem zsunęłam się po drzwiach w dół i usiadłam.
Chwilę później w pokoju pojawiła się Emma. Podała mi rękę i pomogła wstać. Potem zaczęła mnie ciągnąć na zewnątrz. 
- O nic nie pytaj bo sama nie wiem o co chodzi - powiedziała 
- Okej - odpowiedziałam
Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, czekali tam na nas chłopacy. Stali wyprostowani i uśmiechnięci. Phillip coś wiedział i nie powiedział wcześniej. Zupełnie nie wiem czego się spodziewać. 
- Phill stań obok Jessiki - on posłusznie podszedł i stanął obok - Teraz po prostu stójcie. Będziecie świadkami tego wydarzenia.
Spojrzałam na Emmę, nie przestawała się uśmiechać. Ja zaczęłam robić to samo. 
Tom uklęknął przed Emmą po czym wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko. Teraz już wiedziałam co się święci.
- Emmo, kocham cię ponad życie. Wcześniej popełniłem błąd, że tego nie zauważyłem ale teraz wiem, że chcę spędzić z tobą resztę mojego życia. Wiem, że ciężko ze mną wytrzymać mam wiele wad ale na tym polega miłość żeby kochać się mimo wszystkich wad, prawda? No więc Emmo, czy wyjdziesz za mnie? - mówiąc to otworzył pudełeczko i lekko uniósł w górę
- TAK! - krzyknęła bez wahania po czym rzuciła się mu na szyję
Phill i ja zaczęliśmy im klaskać. 
- To może zostawimy ich samych - szepnął mi do ucha 
Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Kiwnęłam głową i ruszyliśmy do domu do mojego pokoju. 
- Jak myślisz za ile się pobiorą? - zapytał
- Miesiąc może dwa miesiące, czemu pytasz ? 
- Tak tylko pytam - pocałował mnie w policzek
Usiedliśmy na łóżku obok siebie, po chwili położył dłoń na moim kolanie. 
- Czy ty też byś się zgodziła gdybym cię o to poprosił? 
- A nie wiem - specjalnie odpowiedziałam od niechcenia
Zrobił smutną minę.
- Żartowałam, oczywiście że bym się zgodziła co to w ogóle za pytanie - odpowiedziałam 
- To dobrze - musnął moje usta 
- Tylko tyle? - zrobiłam smutną minę
Przybliżył swoją twarz do mojej i zaczął mnie całować. Na koniec pocałował mnie w czoło. 
- Ja się będę zbierał późno już - wstał i ruszył w stronę drzwi 
- Do jutra! - krzyknęłam na odchodne
Ciekawe jak się trzyma Emma. Pewnie skacze do nieba z radości. Na to przecież czekała i nie mam zamiaru im przeszkadzać. Wyciągnęłam z pod poduszki pidżamę i ruszyłam do łazienki wziąć prysznic. Rozebrałam się, rzeczy położyłam na pralce i weszłam pod prysznic. Strużki ciepłej zimnej powoli oblewały moje rozgrzane ciało. Przez to wydawała się jeszcze chłodniejsza i musiałam zmienić temperaturę na letnią. Gdy się umyłam, ubrałam się w pidżamę, umyłam zęby i położyłam się spać. 

_______________________________________________________

~ * ~
Witajcie! 
Po pierwsze ZDAŁAM! I mogę teraz się zająć pisaniem. Będą dodawane częściej (postaram się)
Rozdział miał być długi jednak podzieliłam go na dwie części bo inaczej całe opowiadanie za szybko by się skończyło. Do końca jeszcze daleko ale chcę być z wami jak najdłużej, rozumiecie? :) 
Następny będzie dłuższy :) 
KOMENTUJCIE!!!
Pozdrowionka :**
Do następnego :) 

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 10

"Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch tych samych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy"


Nazajutrz obudziły mnie pielęgniarki, które zabrały mnie na badania. Wychodząc z sali zobaczyłam śpiących tatę, Emmę, Toma, Daniela i Phillipa. Siedzieli tu całą noc? To miło z ich strony ale przecież mogli się położyć w domu w swoim własnym łóżku a nie na szpitalnych krzesłach i na podłodze. Nic takiego się przecież nie stało. Jestem niezdarą i tyle powinni się przyzwyczaić. Szłam dalej posłusznie za pielęgniarkami do jakiejś sali, kazały mi usiąść na krześle i zniknęły za kotarą. Przyszły za chwilę z ciśnieniomierzem, strzykawką do pobierania krwi i innymi przyborami o których istnieniu nie miałam pojęcia. 
- Ciśnienie w porządku - powiedziała jedna do drugiej
- Pójdę po lekarza a ty jej w tym czasie pobierz krew - odpowiedziała po czym wyszła
- Nie będzie bolało - uśmiechnęła się przyjaźnie 
- Jestem przyzwyczajona do takich rzeczy, już nie raz lądowałam w szpitalu - odwzajemniłam uśmiech
- To lepiej uważaj na siebie następnym razem - puściła oczko
- Postaram się.
- Nie chcę być wścibska... Mogę cię o coś zapytać?
- Pytaj o co chcesz - chciałam pokazać że jestem rozluźniona choć widok mojej własnej krwi przyprawił mnie o dreszcze
- Czy ty jesteś z Danielem Andre Tande? - zapytała prosto z mostu
- Niee - zachichotałam - Kiedyś tak, teraz jestem z Phillipem... a w zasadzie to już sama nie wiem czy jesteśmy ze sobą czy nie - odpowiedziałam
- Szkoda, że nie widzisz jak on na ciebie patrzy - podała mi wacik do zatamowania krwi z miejsca pobrania - Dziś po południu będziesz prawdopodobnie mogła wyjść, szczęściara - pomogła mi wstać
- Wcale nie szczęściara - mruknęłam sama do siebie
Ruszyłam do swojej sali, tam czekał już na mnie Phillip. Powoli zbliżyłam się do swojego łóżka i usiadłam na nim.
- Chyba musimy porozmawiać - zaczął
- Nie wydaje mi się, nie chcę chłopaka, który ukrywa przede mną nawet najmniejsze sekrety - skwitowałam
Przez chwilę wahał się czy coś odpowiedzieć, jednak poddał się i wyszedł a zaraz po nim wszedł Daniel. Obaj posłali sobie groźne spojrzenia. Gdy Sjoeen wyszedł, Daniel zbliżył się do mojego łóżka.
- Pewnie krzyczał na ciebie, co?
- Nie, tylko chciał mnie przeprosić. A ja nawet nie dałam mu dojść do słowa. Dobrze zrobiłam?
- Chyba dobrze, nie znam się na takich rzeczach - odparł oschle
- Co jest? - dobrze znany mi jest jego ton głosu gdy coś go gryzie
- To nic takiego, nie chcę cię denerwować - usiadł obok mnie
- Nie denerwujesz, powiedz o co chodzi - poganiałam go
Nie odezwał się. Pocałował mnie i to tak jakby jutro miał być koniec świata.
Nie wiem czemu odwzajemniłam ten pocałunek. To nie chodziło o to, tu chodzi o coś więcej. Gdy w końcu się od siebie odsunęliśmy w jego oczach pojawiły się łzy. 
- Co się dzieje? - spojrzałam na niego 
- Wyjeżdżam... dzisiaj 
Poczułam ukłucie w sercu. Jakby cały mój świat zawalił się w ciągu paru dni. 
- To po co mnie całowałeś?!!? - krzyknęłam i walnęłam mu soczystego policzka
- Przepraszam... - błagał o wybaczenie a w jego oczach pojawiało się coraz więcej łez
- Wyjdź stąd! Słyszysz?! - wskazałam palcem na drzwi
Wstał z łóżka i udał się do drzwi. Gdy już miał wychodzić odwrócił się jeszcze raz w moją stronę.
- Przepraszam - wyszeptał po czym wyszedł
Czuje się jak skończona idiotka. Tak łatwo mu się dałam. Ojciec miał rację, lepiej by było gdybym była z Phillipem. To po części moja wina, bo to ja zrobiłam awanturę o zwykłą błahostkę. Położyłam się na łóżku, nałożyłam poduszkę na głowę i się rozpłakałam.
- Wstawaj! Pakujemy się - oznajmił ojciec
Nie miałam zamiaru się ruszyć, nie chcę żeby zobaczył mnie w tym stanie. Chociaż pewnie już widział Daniela. Nagle ściągnął mi poduszkę z głowy i wskazał rzeczy które muszę zabrać.
- Wiedziałem że to nie jest dobry chłopak dla ciebie - powiedział takim tonem że aż zrobiło mi się głupio że go nie posłuchałam
- Miałeś rację, mogłam cię posłuchać, przepraszam - przyznałam się do błędu
Zeskoczyłam ze szpitalnego łóżka i ruszyłam do szafki po swoje rzeczy. Było ich niewiele ale nie chciałabym o nich zapomnieć. Nie dość że jestem niezdarą to jeszcze często zapominam o różnych rzeczach. Narzuciłam na siebie katanę i ruszyłam za ojcem.
- Ja pójdę cię wypisać z listy szpitalnej a ty idź do auta, łap kluczyki - powiedział po czym rzucił je w moją stronę
Złapałam w wolną rękę i poszłam w stronę auta. Gdy wyszłam z budynku, zimne powietrze owiało mnie całą, aż dostałam gęsiej skórki. Przyspieszyłam kroku, żeby nie zmarznąć. Otworzyłam bagażnik, wsadziłam tam rzeczy i usiadłam na miejscu pasażera. Do uszu włożyłam sobie słuchawki. Chciałam zagłuszyć swoje myśli co mi niekoniecznie wychodziło, bo przez te smuty jeszcze bardziej zepsuł mi się nastrój. Mój plan na dziś, leżenie w łóżku. Mam taki plan na resztę życia... Ośmieszyłam się tym, że zrobiłam Phillowi taką awanturę o takie coś. Mam nadzieję, że mi wybaczy bo on już kilka razy przepraszał. Tylko tym razem będę musiała go pilnować, żeby chodził na treningi, specjalnie będę chodzić z nim żeby go przypilnować. Ni stąd ni zowąd w aucie znalazł się tata.
- Chcesz coś ze sklepu? - zapytał
- Nie, jakoś nie mam apetytu - odparłam oschle
Nagle w mojej kieszeni poczułam wibracje. Wyciągnęłam szybko telefon. To Emma, przystawiłam telefon do ucha.
- Hej! Jak się czujesz? 
- Nie za dobrze. 
- Chcesz pogadać? 
- Wiesz co dzisiaj już raczej nie będę mogła, chcę odpocząć. 
- Okej to jutro wpadnę. Do zobaczenia.
Nie odpowiedziałam, od razu się rozłączyłam.
- Kto to ?
- Emma, chciała pogadać.
- To przyjedzie dziś do nas?
- Nie. - odpowiedziałam krótko
- Dlaczego? To że masz muchy w nosie przez tego całego Daniela to nie znaczy, że musisz teraz wszystkich unikać i się na wszystkich wyżywać - mówiąc to znaleźliśmy się na podjeździe
Wybiegłam i trzasnęłam za sobą drzwiczkami. Wyjęłam z torby klucz i weszłam do domu. Katanę odwiesiłam na wieszak a buty rzuciłam w kąt i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i rozbeczałam się jak dziecko któremu właśnie zabrano lizaka. Mój telefon ponownie zadźwięczał. Tym razem to sms od Daniela.

" Przepraszam. Chciałem Ci powiedzieć wcześniej. Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy. "

Nie odpisałam tylko zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Nawet nie powiedział gdzie i na ile wyjechał ani czy wróci. Czemu to mnie tak boli? Bo nie rozumiem. 

*** Miesiąc później
Minął równo miesiąc a ja nadal nie mogę się pozbierać, leżę w tym łóżku jedyne co robię poza leżeniem to wychodzenie od czasu do czasu do łazienki się odświeżyć. Od tamtej pory Daniel się nawet nie odezwał. Na co ja liczyłam, że wróci? Powinnam wziąć się w garść i porozmawiać z Phillipem. Nagle do pokoju wparowała Emma. 
- Dziewczyno! Opanuj się! Wyłaź z tego łóżka! Wyjdź do ludzi!!! Zmieniasz się we wrak człowieka. Zachowujesz się jak gówniara! - wrzeszczała 
- Przepraszam że zachowuje się jak gówniara gdy świat wali ci się na głowę. Przepraszam że jestem gówniarą, która płacze za chłopakiem z którym jak myślała rozdział skończony a okazało się że nie do końca! 

- Phill się o ciebie martwi i twój ojciec! Ogarnij się dziewczyno! On już nie wróci, rozumiesz?! 
- Przepraszam, po prostu myślałam, że najlepszym lekarstwem na to wszystko będzie odizolowanie się od was wszystkich. 
- Nie mnie przepraszaj, reszta czeka na dole. Ubierz się normalnie i nie łaź więcej w pidżamie, okej? - powiedziała po czym zniknęła za drzwiami
Tak jak kazała, ubrałam się "normalnie". Ubrałam luźną tunikę i legginsy po czym zeszłam na dół. Czułam jak moja twarz zmienia kolor na czerwony. 
- Przepraszam was wszystkich. To się więcej nie powtórzy. Obiecuję - przyłożyłam dłoń do piersi
Gdy to powiedziałam Phill podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Przyciągnęłam go do siebie jeszcze bardziej. 
- To znaczy że mi wybaczyłaś? - zapytał z nadzieją w oczach
Nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.

____________________________________________________
~ * ~

Ten rozdział mi nie wyszedł. Ale wiadomo ja nie jestem żadną profesjonalistką i piszę to co mi dyktuje serce. Jessica to ja. To ja w 100% . W niektórych sytuacjach zachowuje się tak samo jak ona i też jestem niezdarą. Zawsze staram się aby rozdział wyszedł jak najlepiej jednak ten kompletnie mi nie wyszedł :( 
Ale to już wam zostawiam do oceny :) 
Komentujcie!! :) 
Pozdrowionka :**