"Przeszłość potrafi ranić. Moim zdaniem możesz od niej uciekać lub uczyć się z niej"
- Daniel! Wróciłeś! - krzyknęłam po czym rzuciłam się mu na szyję
- Tak, wiem że źle postąpiłem. Wybaczysz mi ?
- Oczywiście, że tak! - krzyczałam z radości
- Wiesz jak cię tu znalazłem? - zapytał
- Tak się zastanawiam i chyba nic nie wymyślę.
- To twoje ulubione miejsce gdy chcesz uciec od wszystkiego. Wiem, że cię zraniłem ale nie chciałem tego. Ten wyjazd nie był planowany. - odpowiedział
Chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy. Nagle jego twarz zaczęła się przybliżać do mojej.
- Jessika! Kochanie! Wstawaj! - ze snu zbudził mnie głos Philla
Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na zegarek.
- O rany! Już 11? - krzyknęłam zdziwiona
- Spokojnie, nic się nie stało. Każdy zasługuje na chwilę odpoczynku, tylko twój tata chciał z tobą porozmawiać zanim pojedzie do szpitala na chemioterapię. - wyciągnął w moją stronę swoją dłoń i pomógł mi wstać
- To dzisiaj?! Dzisiaj już jedzie?!
- Nie chciał cię martwić. Nie gniewaj się na niego. Wiesz, że jest mu ciężko. - tłumaczył
- Tak wiem, masz rację. To ja może lepiej się przebiorę i zaraz do was zejdę. Powiedz tacie że go zawiozę.
On posłusznie wyszedł, a ja w ruszyłam w stronę szafy. Wyjęłam z niej pierwszą lepszą koszulkę i legginsy po czym ubrałam je na siebie i zeszłam na dół.
- Tato! Czemu mi nie powiedziałeś że jedziesz już dzisiaj?!
- Nie chciałem żebyś się denerwowała. - odpowiedział
- A teraz niby jestem szczęśliwa tak? - zapytałam z wyraźną ironią w głosie
- Dobrze moja wina, przepraszam. Powinienem powiedzieć ci wczoraj - spuścił głowę
- Żadna twoja wina, to ja jestem jakaś przewrażliwiona. To jedziemy ? - zapytałam
- Tak, tylko wezmę swoje rzeczy i je zapakuje do auta.
- Ja je zaniosę, niech pan się nie przemęcza - powiedział Phill po czym wziął rzeczy i ruszył z nimi do auta
Tata złapał mnie pod rękę i poszliśmy do auta. Usiadłam za kierownicą, tata usiadł z tyłu a Phill obok mnie. Każdy patrzył w inną stronę. Nikt nie miał ochoty na rozmowę, nic dziwnego w takiej chwili ciężko z siebie wydusić chociaż słowo. Wydawało się, że cisza w aucie trwała wiecznie. Jednak przerwał ją ojciec.
- To tu. Zaparkuj gdzieś bliżej wejścia. - powiedział
- Jeszcze chwila, zaraz wysiadamy - oznajmiłam
Zatrzymałam auto, wcisnęłam hamulec ręczny i wyjęłam kluczyki ze stacyjki. Potem wszyscy wysiedliśmy. Phill wziął rzeczy taty i ruszyliśmy w stronę szpitala.
- Widzisz jakiego masz kochanego chłopaka? - zażartował tata
- Tak wiem, że jest kochany - spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się do niego
- Odwiedzajcie mnie często i pamiętaj o tym co mi obiecałaś. - mówiąc to podał dokumenty do rejestracji
- Pan Ben Hilde? - zapytała pani zza lady
- Tak to ja. - odpowiedział
- Sala 114. Za dwie godziny przyjdzie do pana lekarz, a teraz ma pan czas na rozpakowanie się. - poinformowała
- Dziękuję.
Ruszyliśmy w stronę sali 114. Gdy się tam znaleźliśmy, Phill odłożył rzeczy ojca koło szpitalnego łóżka, natomiast on usiadł na łóżku i patrzył na nas znacząco.
- Prawie bym zapomniał - powiedział Phill po czym zaczął szukać czegoś w swojej kieszeni
Otworzyłam szerzej oczy i czekałam na to co się wydarzy. On wyjął z kieszeni spodni pudełeczko. Nagle serce zaczęło mi bić mocniej. Wiedziałam o co teraz zapyta. Czemu się tak bałam? Albo raczej stresowałam? Przecież moja odpowiedź brzmi tak powinnam się cieszyć.
- Jessiko Hilde, wyjdziesz za mnie? - czułam jak jego wzrok przeszywa mnie całą
Przez ciało przeszedł dreszcz a na czole pojawiły się kropelki potu. Pojawiła się chwila zawahania.
- TAK! - krzyknęłam
On wziął mnie w ramiona i pocałował.
- Ja tu jestem - zaśmiał się donośnie ojciec
Odskoczyliśmy od siebie gwałtownie po czym zaczęliśmy się śmiać tak głośno, że do sali weszła pielęgniarka i nas uspokajała.
- Odwiedziny się skończyły. - powiedziała
- Trzymaj się tato! - przytuliłam go po czym wyszłam
- Pilnuj jej i nigdy jej nie zostawiaj! - podniósł głos
- Nigdy jej nie zostawię! Bo ją kocham! - obiecał
- No ja myślę.
Gdy wyszedł z sali, złapał mnie za rękę i poszliśmy do auta. Zajęliśmy swoje miejsca i ruszyliśmy do domu. Będzie w nim smutno bez taty, ale to było jedyne wyjście, inaczej nie pożył by długo. Ta chemioterapia może uratować mu życie lub pogorszyć zdrowie. Na samą myśl o tym, że mogłabym go stracić w moich oczach pojawiły się łzy. Szybko je wytarłam rękawem.
- Co się dzieje? - zapytał troskliwie
- Boje się o tatę.
- Będzie dobrze, zobaczysz. Zawsze będę przy tobie. - położył mi dłoń na ramieniu
- Wiem i dziękuję ci za to - uśmiechnęłam się przelotnie
Nawet się nie obejrzeliśmy a staliśmy autem na podjeździe. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu. Phill usiadł na kanapie a ja poszłam sobie zrobić coś do jedzenia. Wyjęłam z szafki płatki i położyłam je na blacie, potem sięgnęłam po mleko do lodówki a na końcu po miskę i łyżkę. Wsypałam płatki do miski i wlałam mleka. Potem poszłam do salonu i usiadłam koło Norwega.
__________________________________________
~ * ~
Hejka! W końcu wakacje :)
Cieszycie się? Bo ja bardzo w końcu mogę się wyspać i nie muszę wstawać o 5:30. Cieszy mnie również to, że mam więcej czasu dla was :) Myślę, że rozdział się podoba. Swoje opinie wyrażajcie w komentarzach ;* Z góry dziękuję za każdy komentarz :)
Miłych wakacji! :)
Pozdrawiam :)
Komentujcie :p