czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 7

"Kiedy znajdziesz prawdziwą miłość, kieruj się rozumem..." 


Leżałam dalej w szpitalnym łóżku. Zaczęło mi się nudzić, więc próbowałam wstać. Gdy postawiłam nogi na podłodze, zakręciło mi się w głowie i z powrotem opadłam na łóżko. Ni stąd ni zowąd w sali znalazł się Phill.
- Czy ty zwariowałaś?! Nie wstawaj bo sobie coś zrobisz! - krzyknął gdy zobaczył moją próbę ucieczki z sali
- Chciałam tylko wstać, bolą mnie nogi - marudziłam
- Wiem, że chcesz wstać ale zaczekaj do jutra - uśmiechnął się
Jego uśmiech sprawia, że czuje się lepiej. Kiedyś tak miałam gdy widziałam Daniela, teraz jest tak samo z Phillipem. Już wiem, że nic nie czuje do Daniela, więc będę czekać na Sjoeena.
- Coś nie tak? - zapytał
- Nie, a dlaczego pytasz?
- Bo mi się przyglądasz - zawstydził się
- Bo masz piękny uśmiech. - wyszczerzyłam się do niego
- Ty jeszcze piękniejszy - zaśmiał się - Chyba powinnaś odpocząć, jutro kolejne badania po nich się dopiero dowiemy czy cię wypuszczą, więc musisz być wyspana - przytulił mnie i wyszedł z sali
Ma racje, nie chce tu już dłużej siedzieć. Muszę się wyspać.

Nad ranem w mojej sali pojawił się lekarz i pielęgniarka. Pielęgniarka podeszła do mnie, pobrała mi krew, zmierzyła ciśnienie i temperaturę. Gdy to zrobiła wyjęła mi wenflon.
- Możesz już opuścić szpital - poinformowała
- Dziękuję bardzo - odpowiedziałam
Zaczęli odczepiać mi kroplówkę, w tym samym momencie w sali pojawił się tata. Wstałam o własnych siłach, wzięłam do ręki swoje rzeczy i ruszyłam razem z tatą na parking. Przy samochodzie stał Phill z kwiatami. Odgarnęłam włosy za uszy i zaczęłam iść w jego stronę. Gdy byłam wystarczająco blisko, rzuciłam swoje rzeczy i rzuciłam się mu na szyję.
- Cieszę się, że tu jesteś i dziękuję za kwiaty - szepnęłam mu do ucha
Gdy uwolniłam się z jego uścisku wzięłam do ręki rzeczy i włożyłam je do bagażnika.
- Jedziesz z nami? - zapytałam
- Nie, muszę jechać na trening, bo jutro konkurs, przyjdziesz? - zapytał z nadzieją w oczach
- Oczywiście - pocałowałam go w policzek i wsiadłam do auta
Pomachałam mu przez szybę. Zaraz potem zorientowałam się, że tata cały czas się mi przygląda.
- To jest ten twój chłopak?
- Nie. Jeszcze nie. Co ty taki ciekawski?
- Po prostu chcę żebyś była szczęśliwa, jak mnie zabraknie - mówiąc to patrzył ciągle na jezdnie
- Nie zabraknie cię, już ja o to zadbam. - odpowiedziałam pewnie
- Jesteś pewna?
- Na sto procent - odparłam stanowczo
Tata uśmiechnął się pod nosem, ale przez resztę drogi się nie odzywał. Zanim się obejrzałam znaleźliśmy się na podjeździe, pod domem ojca. Idąc do domu w kieszeni moich spodni wydobył się znajomy odgłos. Wyjęłam telefon a na ekranie wyświetlił mi się znajomy numer. To Daniel. Nawet nie miałam zamiaru odebrać, po tym jego jakże "sprytnym" planie całkiem zepsuł relacje pomiędzy nami. Myślałam, że chociaż będziemy się przyjaźnić, ale pomyliłam się. Odłożyłam kurtkę w szatni, a rzeczy odniosłam do pokoju. Potem zeszłam do salonu i zaczęłam oglądać telewizję. Usiadłam w fotelu, nogi wystawały mi poza fotel. Telefon położyłam na podłokietnik.
- Jesteś głodna? - zapytał tata
- Nie dziękuję, ty też się nie przemęczaj sam nie jesteś w pełni sił - odpowiedziałam
- Ale coś do jedzenia jeszcze potrafię zrobić - puścił mi perskie oko i usiadł na kanapie i zaczął oglądać telewizję
Po chwili ponownie rozbrzmiał mój telefon. Tym razem był to Phill.
Wybiegłam z salonu i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi.
- Cześć Jess! 
- Cześć! Coś się stało?
- Spotkamy się dzisiaj? Chcę porozmawiać.
- Dzisiaj? A koło której? 
- Możemy teraz? 
- Hmm... okej. Daj mi pięć minut. 
- Czekam pod twoim domem. Do zobaczenia!
Nim zdążyłam odpowiedzieć, rozłączył się. Wyjrzałam przez okno a na podjeździe stał nie kto inny jak właśnie Phill. Wychodząc z domu, po drodze krzyknęłam tacie, że wychodzę i narzuciłam kurtkę na ramiona po czym wyszłam.  
- Szybki jesteś. To chyba rzeczywiście coś ważnego - uśmiechnęłam się do niego
- Zabieram cię na przejażdżkę, bo chyba zbiera się na deszcz - spojrzał na mnie a potem w niebo
Otworzył mi drzwi i wsiadłam do auta. Nim się obejrzałam siedział już obok mnie. 
- Powiesz mi gdzie jedziemy? 
- To nie istotne. - odpowiedział patrząc dalej na jezdnię
Nie wiem o co chodzi, ale nie wygląda to najlepiej. Może coś się stało? Dlatego tak szybko chciał się spotkać. Do tego jeszcze ta pogoda, kto normalny chce w ogóle wychodzić w taką pogodę z domu? No tak Phill... On jest inny. Przypatrywałam mu się dłuższą chwilę, czego nawet nie zauważył. 
- Jesteśmy - oznajmił entuzjastycznie
Jego nastrój diametralnie się zmienił. Teraz oczy mu się świecą, a na policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. Wysiedliśmy z auta i ruszyłam za Norwegiem. 
- Idziemy w jakieś konkretne miejsce? Czy będziemy tak chodzić i jeździć bez celu? - niecierpliwiłam się
- Wytrzymaj jeszcze chwilę. 
Już nie odpowiedziałam, czekałam aż on się odezwie i wytłumaczy mi po co chciał się spotkać. Na niebie pojawiało się coraz więcej deszczowych chmur. Bałam się, że deszcz nam przeszkodzi. Mam nadzieję, że długo mu to nie zajmie, cokolwiek to będzie. Coś mi nie dawało spokoju, bo pod szpitalem mówił, że jedzie na trening przed jutrzejszym konkursem. Moje przemyślenia przerwało natrętne spojrzenie Phillipa. 
- Nie wiem jak ci to powiedzieć...
W tym samym momencie lunął deszcz. 
- Narzuć sobie moją bluzę - powiedział po czym mi ją podał 
Chwilę patrzył w przestrzeń, ale gdy się ocknął spojrzał na mnie i złapał mnie za rękę
- Od kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, nie było dnia żebym o tobie nie myślał - mówiąc to ciągle patrzył mi głęboko w oczy
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie wiedziałam, że to wszystko tak szybko się potoczy. 
- Odpowiesz coś? 
- Nie wiem od czego zacząć. Z jednej strony było by wspaniale, ale coś jednak mi nie pozwala na to żebym była w pełni szczęśliwa. 
Mój rozum i serce były przeciwko sobie. Wybrałam rozum. Przytuliłam się do niego. Wiadomo co mu chodziło po głowie, nie obejdzie się bez buziaka. Stopniowo zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, uniósł mój podbródek lekko do góry i pocałował mnie.
To jest to czego chciałam. Potrzebowałam jego a on mnie. Pocałował mnie w czoło po czym złapał pod rękę i zaczęliśmy iść w stronę auta. Idąc, nie przestawał się uśmiechać do tego ciągle spoglądał na mnie. Mi to nie przeszkadzało bo robiłam praktycznie to samo. 
- Czyli oficjalnie mogę cię nazywać moją dziewczyną? - zapytał
- Tak - dałam mu sójkę w bok
Gdy znaleźliśmy się koło auta, oboje wsiedliśmy i ruszyliśmy do domu. Phill włączył podgrzewane siedzenia i podgrzał temperaturę w aucie. Co z tego, że jest lipiec? Było chłodno, do tego deszcz i wiadomo nie od dziś, że jest mi zawsze zimno. Teraz nie muszę się tego obawiać, bo zawsze gdy go widzę robi mi się cieplej. 
- Wejdziesz do środka? 
- A twój tata nie będzie zły? - odpowiedział pytaniem na pytanie
- On? Nim się nie przejmuj, cieszy się, że sobie kogoś znalazłam - uśmiechałam się
- Na prawdę? To może nie będzie tak źle - mówił przechodząc przez próg
Powiesiliśmy mokre kurtki na grzejniku i poszliśmy do salonu usiąść. Tata siedział dalej przed telewizorem i oglądał jakieś przyrodnicze programy
- O jesteście! Zjecie coś? 
- Jesteś głodny? - zapytałam Philla  
- Troszkę, ale nie chcę robić kłopotu - odpowiedział
- To wy siedźcie ja pójdę zrobić coś do jedzenia - mówiąc do zniknęłam za drzwiami kuchni  
  
   ______________________________________________________
~ * ~

Hejka! Dziś miałam zebranie, nie było ta źle :p Jeszcze poprawie jeden sprawdzian i dwie kartkówki i będę miała spokój. Rozdział mam nadzieję, że się spodobał. Wydaje mi się, że jest ciut dłuższy, więc lepiej dla was :) Jeśli oczywiście lubicie mojego bloga :p To ja się nie rozpisuje, do zobaczenia przy następnym rozdziale! :) 
KOMENTUJCIE ! :) 
POZDRAWIAM :***

 

2 komentarze:

  1. Rewelacyjny rozdział ;** niecierpliwie czekam na kolejny kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha zostawiła tatę i Philla samych :D
    Czekam na kolejny ❤

    OdpowiedzUsuń