"Nawet najmniejsze sekrety mogą stworzyć kłótnię"
Usiadłem koło taty Jessiki i czekałem aż przyjdzie z czymś do jedzenia. Nie zbyt podoba mi się siedzenie z nim sam na sam ale cóż.
- To powiadasz, że jesteś chłopakiem Jessiki? - zaczął
- Tak. - odpowiedziałem
- Cieszę się, że sobie kogoś znalazła. Proszę bądź przy niej już zawsze. Ona cie potrzebuje. - patrzył na mnie błagalnym wzrokiem
- Spokojnie, zajmę się pana córką. - uspokoiłem go
- Proszę mów mi Ben.
- Dobrze będę pamiętał - uśmiechnąłem się
- Mogę cię o coś prosić?
- Oczywiście. - kiwnąłem głową
- Zostało mi mało czasu, bardzo bym chciał mieć pewność, że zostawiam ją z kimś dojrzałym. Kimś kto zawsze jej pomoże, kimś kto ją pocieszy. Dlatego chcę, żebyście się jak najszybciej pobrali.
Nic nie odpowiedziałem. Zatkało mnie... po prostu mnie zatkało. "Jak najszybciej?! Zostało mi mało czasu?". Jessika nie mówiła mi, że jej ojciec ma raka.
- Rozumiem, że będzie wam obojgu głupio brać ślub w tym wieku. Po prostu chcę żeby moja córka była szczęśliwa, gdy mnie nie będzie. - kontynuował
- Może pan być o to spokojny. Jest wspaniałą dziewczyną i chyba byłbym głupcem gdybym ją zostawił. - mówiąc to w tym samym momencie w pokoju pojawiła się Jessika
Talerze z obiadem położyła na stoliku i usiadła obok mnie.
- O czym tak sobie gadaliście? - zapytała
- O niczym - odpowiedziałem równocześnie z jej ojcem
- Prędzej czy później i tak się dowiem - powiedziała jakby sama do siebie
Nagle w mojej kieszeni rozległ się dzwonek. To Tom. Ciekawe co ode mnie chce.
- Przepraszam was na chwilkę - powiedziałem po czym wyszedłem z salonu do kuchni
Stanąłem dalej żeby nie słyszeli o czym rozmawiamy.
- Siema! Masz dziś czas ?
- Zależy o co chodzi.
- Chciałem zabrać Emme do restauracji i pomyślałem, że może ty i Jess też chcecie iść z nami. Co ty na to?
- Hmmm... zobaczę co da się zrobić. Przyjedziecie najpierw do waszego taty tak?
- Tak właśnie jedziemy, szykujcie się powoli za pół godzinki będziemy. Do zobaczenia!
- Do zobaczenia!
Dziwne, że dzwonił tylko po to. Myślałem, że może będzie chodzić o coś ważniejszego, ale skoro tylko o to, to chętnie się tam wybiorę. Ciekawe co na to Jess. Wszedłem do salonu i usiadłem obok niej, oczy Jessiki i jej ojca były zwrócone w moją stronę a ich wyrazy twarzy wyraźnie pokazywały jacy są zaciekawieni.
- Jessiko, czy zechciałabyś się ze mną, Tomem i Emmą wybrać do restauracji?
- Pewnie, jeszcze pytasz - wygięła usta w półuśmiechu
- Mamy półgodziny zanim przyjadą. Będziesz się przebierać?
- Nie, pojadę tak jak jestem.
- To poczekamy aż przyjadą. - objąłem ją ramieniem
Zaczęliśmy oglądać telewizję i nawet nie zauważyliśmy kiedy w pokoju znaleźli się Tom i Emma. Wstaliśmy oboje z kanapy i ruszyliśmy w ich stronę.
- Tato wychodzę! - krzyknęła po czym złapała mnie pod rękę i poszliśmy do auta
Zajęliśmy miejsce z tyłu i czekaliśmy aż ruszymy. Nim się obejrzeliśmy byliśmy pod restauracją. Weszliśmy do niej a ja po prostu oniemiałem z wrażenia podobnie Jessika bo oboje w tym samym momencie wypowiedzieliśmy głośne "WOW". Lampy, które dawały pomieszczeniu pomarańczową barwę idealnie kontrastowały z czerwono-brązowymi obrusami. Ściany były wykonane z ozdobnej cegły a na nich wisiały przeróżne obrazy. Przy ladzie stała chuda dziewczyna, na której upięty uniform wyglądał jak na chodzącym trupie. Włosy miała spięte w koka, przez co uwydatniły się jeszcze bardziej jej kości policzkowe. Zlustrowała nas po czym dalej spoglądała w okno. Zajęliśmy miejsce koło kominka, każdy wziął do ręki menu i czekaliśmy na kelnerkę.
- Co bierzecie? - zapytał Tom
- Ja chyba wezmę sałatkę warzywną, nie jestem za bardzo głodna - odpowiedziała Jessika
- Ja to samo - powiedziała Emma
- A ty Phill? - ponowił pytanie
- Grillowanego łososia.
- Też to chciałem zamówić - zaśmiał się donośnie
Odstawiliśmy menu na stół i czekaliśmy aż podejdzie do nas kelnerka. Długo nie musieliśmy czekać, bo akurat wyszła zza lady.
- Dzień dobry! Co państwo zamawiacie? - zapytała uprzejmie
- Dwa razy grillowany łosoś i dwa razy sałatka warzywna.
- A coś do picia?
- Cztery razy cola.
- Dobrze, już zapisuję. Zaraz przyniosę rachunek. - mówiąc to pisała zamówienie w notesie
- Chcielibyśmy wam o czymś powiedzieć - zaczęła Emma
- Ty chciałabyś, ja się nie odzywam.
- Wasz tata jest ciężko chory, więc może namówimy go jakoś na tę chemioterapię?
- Ciężko będzie, pewnie się nie zgodzi. To też jest niebezpieczne. - wyraziłam opinię
- Ale nie dowiemy się jak nie spróbujemy - nalegała
- Dobrze, niech ci będzie, zgadzam się. A ty Tom?
- Tak też się zgodziłem - odparł
Chwilę później podeszła do nas kelnerka i podała rachunek, po czym znowu poszła za ladę. Odczekaliśmy chwilę w ciszy i w tym samym momencie podeszła do nas z tackami. Położyła je na stole i odeszła.
- Smacznego wszystkim! - powiedziała Jessika
- Dziękuję i nawzajem - odpowiedzieliśmy chórem
I wszyscy zabrali się do jedzenia. Oczywiście dziewczyny skończyły pierwsze bo miały sałatkę.
- Wiesz stary, może powinniśmy zamówić rybkę a nie rybę. Bo jest za wielka nie dam rady jej zjeść - zacząłem
On tylko się zaśmiał i dalej konsumował swoje danie.
- A no właśnie, trener się pytał kiedy w końcu zaczniesz chodzić na treningi. Ostatnio tak się wkurzył, że powiedział że wyrzuci cię z kadry narodowej.
Tak bardzo chciałem tego uniknąć... Jessika mnie zabije. Spojrzała na Toma a potem na mnie.
- To ty nie wiedziałaś?! - krzyknął zdziwiony
- Nie, jakoś mój chłopak nie raczył mi się powiedzieć - odparła oschle
- Przepraszam, miałem ci powiedzieć. - spuściłem głowę
- Skoro przeze mnie opuszczasz treningi to może lepiej zerwijmy ze sobą - wstała wzięła swoją torebkę i wyszła
Pobiegłem za nią i próbowałem ją zatrzymać.
- Poczekaj! Wyjaśnię ci to! - krzyczałem za nią
- Co mi wyjaśnisz?! Jeśli takie błahostki przede mną ukrywasz to ja nie wiem co z tobą jest nie tak! Ciężko ci było mi powiedzieć?! - wrzasnęła
Złapałem ją za rękę. Ona natychmiast wyrwała się z moich objęć i poszła.
Miała rację. Mogłem jej powiedzieć o tym wcześniej, po prostu bałem się, że będzie ze mną tak jak z Danielem, zerwie ze mną bo nie będę spędzał z nią wystarczająco dużo czasu. Chciałem tego uniknąć i popsułem wszystko. Poszedłem do restauracji z powrotem i wziąłem swoją marynarkę.
- Ja już pójdę - rzuciłem na odchodne do Emmy i Toma
Może nawet to dla nich lepiej jak będą sami, a ja nie mam nastroju żeby teraz brylować towarzysko. Nie spodziewałem się, że taka mała rzecz może spowodować kłótnię. To może ze mną jest coś nie tak. Próbowałem do niej dzwonić, na marne. Nie odbierała. Nie dziwię się jej. Zadzwoniłem po taksówkę i wróciłem do domu. Chcę wszystko jeszcze raz dobrze przemyśleć, czy przyjść do niej jeszcze dziś choć jest późno czy zaczekać do jutra aż ochłonie.
__________________________________________________________
~ * ~
Siemanko! Rozdział jest krótki, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy.
Myślę, że jak na razie się wam podoba. Bo akcja dopiero się rozkręca. :)
Dziękuję bardzo za wszystkie miłe komentarze bo to właśnie one mnie motywują!
Wtedy wiem, że ktoś to w ogóle czyta ;p
Kocham was! ;* KOMENTUJCIE!! :))
Pozdrowionka! :)
P.S. Łapcie Andersa :)
Super rozdział ;) czekam na kolejny ;D
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana i weny życzę ;*
Genialny❤
OdpowiedzUsuńSzybko dodawaj następny :*