"Czasami jest tak źle, że szukamy oparcia u osób, które bardzo nas zraniły"
- Jessika? Co się dzieje?
- Phill się stał! Okłamał mnie!
- Spokojnie! Porozmawiajmy na spokojnie! Przyjedź na skocznie.
- Już jadę. Dziękuję.
Widocznie zdziwił się moim telefonem, ale nie to jest teraz najważniejsze. Muszę tam pojechać. Wsiadłam do pierwszej taksówki jaka podjechała i ruszyłam na skocznie. Gdy się tam znalazłam od razu pobiegłam do domków w których skoczkowie się przebiera. Znalazłam domek Norwegów i wbiegłam tam jak wariatka i rzuciłam się mu na szyję.
Coś jest ze mną nie tak?! Czemu do niego przyjechałam?! To jedyna osoba jaka mi mogła teraz pomóc. Bo przecież Emma jest zbyt zajęta mizianiem się z Tomem. On zawsze mi pomoże, chociaż nie jest ostatnio między nami najlepiej.
- Chłopaki idziemy na imprezę? - zapytał Anders
- Tak - odpowiedzieli chórem
- Ja zostanę bo chce porozmawiać z Jessiką - odpowiedział Tande
- Uuuuu z Jessiką, to my idziemy co nie chłopaki ? - powiedział Rune po czym wyszli z domku
Usiadłam na ławce a obok mnie Daniel. Patrzyliśmy się na siebie. Jednak żadne z nas nie wiedziało jak ma zacząć rozmowę.
- To co się stało? - zaczął
- Okłamał mnie, powiedział że chodzi na treningi ale nie chodził. Przeze mnie... Ciągle mnie okłamywał, że chodzi na treningi a wcale tego nie robił. Jeszcze bezczelnie powiedział, że robi to dla mnie! Rozumiesz?! - kipiałam złością
- Wiesz... może chciał uniknąć tego co ja zrobiłem tobie. Pogadaj z nim.
- Ale ja mam wyrzuty sumienia! Że to przeze mnie tam nie chodził! Czy ja jestem głupia?! - cały czas krzyczałam a z oczu wylewały się potoki łez
- Nie jesteś! Przemyśl to sobie jeszcze na spokojnie. A teraz nie czas na mazgajenie idziemy skakać. - oznajmił
- Zwariowałeś?! Skakać?! Tak na skoczni ?! - zapytałam rozbawiona
- A jak inaczej? - uśmiechnął się łobuzersko
- Sam tego chciałeś! Ale jeśli skocze lepiej od ciebie to nie będzie moja wina - zachichotałam
- Zobaczymy - wystawił mi język - Tam masz kombinezon, kask, narty i specjalną bieliznę - wskazał palcem na szafkę i wyszedł z domku
Ruszyłam w stronę szafki. Ściągnęłam z siebie ubrania nałożyłam bieliznę, kombinezon, kask, jedynie z nartami miałam problem więc zawołałam Daniela.
- Ej ty! Pomożesz? - wystawiłam głowę przez okno
- Już idę - mruknął
Podszedł do mnie i uklęknął przy mnie. Włożył buty i usztywnił stopę.
- To idziemy. - machnął ręką co znaczyło abym szła za nim
Szliśmy na skocznię, a ja podziwiałam piękne widoki. Zachodzące słońce. Wschodzący księżyc i pierwsze gwiazdy. Jest tu tak pięknie.
- Ty tu zostań, ja pierwszy skacze. - krzyknął po czym zniknął gdzieś na schodkach prowadzących do góry skoczni
- Oczywiście, że tu zostanę, mam taką nadzieję że nie będę musiała się stąd nigdzie ruszać - burknęłam sama do siebie
Nie musiałam długo czekać, bo właśnie usiadł na belce. W końcu puścił się, przybrał swoją pozycję najazdową i rozpędził się tak mocno, że nim się zorientowałam on był już w powietrzu. Jego sylwetka w locie wyglądała prawie, że idealnie. Ciekawe co on czuje jak leci... Za niedługo sama się dowiem. Swój skok skończył pokracznym telemarkiem.
- Ej mistrzu, ale telemark mógł być lepszy - puściłam mu oczko
- Pracuje nad tym. - dał mi kuksańca w bok - Wieje pod narty, jego prędkość nie jest zbyt duża bo mną nie chwiało. Pamiętaj! Mocne odbicie i od razu jak czujesz że jesteś w powietrzu narty ułóż w literę "V" - tłumaczył
- Zapamiętam! Dzięki szefie - zażartowałam po czym wzięłam do ręki narty i ruszyłam na górę
Nie zajęło mi to dużo czasu ale jednak jest to trochę męczące. Zapięłam sobie narty i usiadłam na belce. W końcu odbiłam się. Przybrałam pozycję najazdową i ruszyłam w dół. Jeśli umrę to będzie jego wina. Rozpędzanie się wydawało mi się bardzo długie, w końcu dojechałam do progu i odbiłam się jak najmocniej potrafiłam, po czym ustawiłam narty w kształcie litery "V", położyłam się na nartach i leciałam... Jedyne co słyszałam to bicie własnego serca. Gdy byłam wystarczająco blisko podłoża złożyłam się do telemarku. Dotknęłam jedną nartą podłoża a druga stawiała mi opór. Narta się odpięła i poleciała w drugą stronę. W tym samym momencie straciłam równowagę i upadłam. Odbiłam się kilka razy od ubitego śniegu. A potem? Nic nie pamiętam...
*Daniel*
Co ja najlepszego narobiłem?! Kretyn ze mnie! Biegłem do niej, leżała nieprzytomna na śniegu. Twarz miała całą we krwi. Wszystko to do cholery jasnej moja wina.
- Jessika! Jess nie rób mi tego! Wstawaj proszę! - wrzeszczałem
Odpiąłem jej narty i ściągnąłem kask. Następnie wziąłem ją na ręce i zaniosłem do domku. Położyłem ją na materacu i wziąłem ze swojej kurtki telefon i wykręciłem numer pogotowia. Jej ojciec mnie zabije. Phillip mnie zabije! Do tego jeszcze Tom!
- Halo! Przyjedźcie pod skocznie! Moja dziew.. przyjaciółka przeze mnie skakała na skoczni i przy lądowaniu się mocno poturbowała, oddycha. Przyjedźcie szybko błagam! Nazywam się Daniel Andre Tande. Dziękuję!
Głaskałem ją po policzku. A drugą ręką wycierałem jej czoło od krwi. Wszystko moja wina. Jessika sobie leży teraz zakrwawiona! Ten widok już chyba na zawsze zostanie w mojej pamięci. Nie musiałem długo czekać na pomoc bo pogotowie przyjechało wyjątkowo szybko. Przenieśli ją do karetki.
- Jesteś jej chłopakiem? - zapytał ratownik
- Nie, ale jestem jej przyjacielem.
- Dobra, wsiadaj. Tylko szybko.
Wsiadłem i usiadłem koło Jessiki. Złapałem ją za rękę i całą drogę do szpitala ją trzymałem. Gdy dojechaliśmy na miejsce, wyciągnęli nosze i zawieźli ją na oddział. Ja biegłem za nimi. Chciałem wejść do sali do której z nią wjechali. Jednak nie wpuścili mnie. To chyba dobra pora żeby powiadomić jej ojca.
- Halo?
- Dobry wieczór, a raczej nie taki dobry... Jessika miała wypadek.
- Wypadek?! Chłopie czyś ty oszalał?! Co z nią zrobiłeś?!
- Przepraszam... wszystko moja wina. Jestem w szpitalu. Przyjęli ją teraz na oddział.
- Zaraz tam będę.
Mam nadzieję, że nic jej nie będzie, jednak jeśli coś jest z nią nie tak to chyba nie wiem co zrobię. Cymbał... Po prostu cymbał ze mnie! Brak mi słów! Jestem okropny.
- Ktoś się chce z panem widzieć - oznajmiła pielęgniarka
Wszedłem do pomieszczenia i powoli zbliżyłem się do Jessiki. Patrzyła na mnie i uśmiechała się.
- Widziałeś ile skoczyłam?! Przeskoczyłam cię! - zaśmiała się donośnie
Podbiegłem do niej i przytuliłem ją mocno do siebie.
- Myślałem, że odejdę od zmysłów! To moja wina przepraszam - złapałem ją za rękę
- Nic się nie stało, nie widzisz, że wszystko jest okej? Nic mi nie jest, przecież żyję - uśmiechnęła się
- Chyba mocno się uderzyłaś, bo jak na tak poważny wypadek za często się uśmiechasz i się śmiejesz - powiedziałem
- Wiesz, chciałam być jak Manuel Fettner na jednej narcie. Jednak mi nie wyszło - ścisnęła moją rękę i zamknęła oczy
- Coś cię zabolało?!
- Nie. Tylko troszkę boli mnie głowa - odpowiedziała
- Ja cię zostawię, odpocznij sobie - pogłaskałem ją po głowie
- Zostań! Proszę... usiądź sobie obok - spojrzała błagalnie
- Dobra, ale będę siedział po cichu. Musisz przecież odpocząć.
Nawet nie zauważyłem kiedy zasnęła. Chciałem wstać zobaczyć czy jest już jej ojciec. Musiałem mu wszystko wyjaśnić. Wyszedłem z sali a na korytarzu siedział nie kto inny jak właśnie jej ojciec. Posłał mi groźne spojrzenie.
- Może łaskawie powiesz mi jak to się stało?
- Skakaliśmy na skoczni... i przy lądowaniu odpięła jej się narta i upadła po czym straciła przytomność. Potem już przyjechała karetka. - mówiąc to do oczu naleciał mi słony płyn który zaczął mnie piec i z oczu poleciały mi łzy
- Można do niej wejść? - zapytał
- Tak, tylko że akurat zasnęła...
- A gdzie są pielęgniarki?
- Poszły do tamtej sali - wskazałem placem
On natychmiast ruszył w tamtą stronę. A ja siedziałem dalej i rozglądałem się po całym korytarzu, czekając aż będą jakieś wieści o Jessice. Strasznie się o nią martwię i ciągle nie mogę uwierzyć w to co zrobiłem. Myślałem, że ona będzie na mnie wściekła a ona sobie jeszcze z tego żartuje. Rozumiem że nie chce abym miał wyrzuty sumienia, ale to tylko i wyłącznie moja wina bo to ja ją do tego nakłoniłem i teraz mam wynik swojej głupoty, tylko czemu ona ucierpiała a nie ja?
______________________________________________
~ * ~
Hejka! Rozdział jest wcześniej :p
Mam nadzieję, że cieszycie się z tego powodu iż jest wcześniej. Wiem, że te rozdziały nie są idealne, że robię mnóstwo błędów, ale staram się. Robię to dla was i też dla siebie bo kocham pisać. Kiedyś pisałam też opowiadania tylko, że przerwałam i to był błąd bo po kilku miesiącach wróciłam tylko, że w innej odsłonie z której jestem bardziej zadowolona. Cieszę się że rozwijam się, bo kiedyś moje opowiadania były straszne, dosłownie :p Dobra trochę się rozpisałam :D
To do następnego! :)
KOMENTUJCIE!!! :**
POZDROWIONKA ;**
Przy okazji wszystkiego najlepszego Kamil! :))
Genialny :-*
OdpowiedzUsuńCzy mi się tylko wydaje czy Daniel tu trochę namiesza? :-D
Czy Jess będzie miała okazję spokojnie porozmawiać z Phillem aby sobie wszystko wyjaśnili?
Ciekawość mnie zjada :-P Czekam z niecierpliwością na kolejny :-* Pozdrowionka i weny :-*
Gabi
Ps.Zapraszam tu do siebie ;-) :
http://skispringenistmeineliebe.blogspot.com/?m=1
Powiem tyle, że Daniel bardzo namiesza :) Reszty dowiesz się później :) Dziękuję za komentarz :) Na pewno wpadnę :* Pozdrowienia :)
UsuńŚwietny rozdział.Kiedy następny?
OdpowiedzUsuń