"Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch tych samych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy"
Nazajutrz obudziły mnie pielęgniarki, które zabrały mnie na badania. Wychodząc z sali zobaczyłam śpiących tatę, Emmę, Toma, Daniela i Phillipa. Siedzieli tu całą noc? To miło z ich strony ale przecież mogli się położyć w domu w swoim własnym łóżku a nie na szpitalnych krzesłach i na podłodze. Nic takiego się przecież nie stało. Jestem niezdarą i tyle powinni się przyzwyczaić. Szłam dalej posłusznie za pielęgniarkami do jakiejś sali, kazały mi usiąść na krześle i zniknęły za kotarą. Przyszły za chwilę z ciśnieniomierzem, strzykawką do pobierania krwi i innymi przyborami o których istnieniu nie miałam pojęcia.
- Ciśnienie w porządku - powiedziała jedna do drugiej
- Pójdę po lekarza a ty jej w tym czasie pobierz krew - odpowiedziała po czym wyszła
- Nie będzie bolało - uśmiechnęła się przyjaźnie
- Jestem przyzwyczajona do takich rzeczy, już nie raz lądowałam w szpitalu - odwzajemniłam uśmiech
- To lepiej uważaj na siebie następnym razem - puściła oczko
- Postaram się.
- Nie chcę być wścibska... Mogę cię o coś zapytać?
- Pytaj o co chcesz - chciałam pokazać że jestem rozluźniona choć widok mojej własnej krwi przyprawił mnie o dreszcze
- Czy ty jesteś z Danielem Andre Tande? - zapytała prosto z mostu
- Niee - zachichotałam - Kiedyś tak, teraz jestem z Phillipem... a w zasadzie to już sama nie wiem czy jesteśmy ze sobą czy nie - odpowiedziałam
- Szkoda, że nie widzisz jak on na ciebie patrzy - podała mi wacik do zatamowania krwi z miejsca pobrania - Dziś po południu będziesz prawdopodobnie mogła wyjść, szczęściara - pomogła mi wstać
- Wcale nie szczęściara - mruknęłam sama do siebie
Ruszyłam do swojej sali, tam czekał już na mnie Phillip. Powoli zbliżyłam się do swojego łóżka i usiadłam na nim.
- Chyba musimy porozmawiać - zaczął
- Nie wydaje mi się, nie chcę chłopaka, który ukrywa przede mną nawet najmniejsze sekrety - skwitowałam
Przez chwilę wahał się czy coś odpowiedzieć, jednak poddał się i wyszedł a zaraz po nim wszedł Daniel. Obaj posłali sobie groźne spojrzenia. Gdy Sjoeen wyszedł, Daniel zbliżył się do mojego łóżka.
- Pewnie krzyczał na ciebie, co?
- Nie, tylko chciał mnie przeprosić. A ja nawet nie dałam mu dojść do słowa. Dobrze zrobiłam?
- Chyba dobrze, nie znam się na takich rzeczach - odparł oschle
- Co jest? - dobrze znany mi jest jego ton głosu gdy coś go gryzie
- To nic takiego, nie chcę cię denerwować - usiadł obok mnie
- Nie denerwujesz, powiedz o co chodzi - poganiałam go
Nie odezwał się. Pocałował mnie i to tak jakby jutro miał być koniec świata.
- Przepraszam - wyszeptał po czym wyszedł
Czuje się jak skończona idiotka. Tak łatwo mu się dałam. Ojciec miał rację, lepiej by było gdybym była z Phillipem. To po części moja wina, bo to ja zrobiłam awanturę o zwykłą błahostkę. Położyłam się na łóżku, nałożyłam poduszkę na głowę i się rozpłakałam.
- Wstawaj! Pakujemy się - oznajmił ojciec
Nie miałam zamiaru się ruszyć, nie chcę żeby zobaczył mnie w tym stanie. Chociaż pewnie już widział Daniela. Nagle ściągnął mi poduszkę z głowy i wskazał rzeczy które muszę zabrać.
- Wiedziałem że to nie jest dobry chłopak dla ciebie - powiedział takim tonem że aż zrobiło mi się głupio że go nie posłuchałam
- Miałeś rację, mogłam cię posłuchać, przepraszam - przyznałam się do błędu
Zeskoczyłam ze szpitalnego łóżka i ruszyłam do szafki po swoje rzeczy. Było ich niewiele ale nie chciałabym o nich zapomnieć. Nie dość że jestem niezdarą to jeszcze często zapominam o różnych rzeczach. Narzuciłam na siebie katanę i ruszyłam za ojcem.
- Ja pójdę cię wypisać z listy szpitalnej a ty idź do auta, łap kluczyki - powiedział po czym rzucił je w moją stronę
Złapałam w wolną rękę i poszłam w stronę auta. Gdy wyszłam z budynku, zimne powietrze owiało mnie całą, aż dostałam gęsiej skórki. Przyspieszyłam kroku, żeby nie zmarznąć. Otworzyłam bagażnik, wsadziłam tam rzeczy i usiadłam na miejscu pasażera. Do uszu włożyłam sobie słuchawki. Chciałam zagłuszyć swoje myśli co mi niekoniecznie wychodziło, bo przez te smuty jeszcze bardziej zepsuł mi się nastrój. Mój plan na dziś, leżenie w łóżku. Mam taki plan na resztę życia... Ośmieszyłam się tym, że zrobiłam Phillowi taką awanturę o takie coś. Mam nadzieję, że mi wybaczy bo on już kilka razy przepraszał. Tylko tym razem będę musiała go pilnować, żeby chodził na treningi, specjalnie będę chodzić z nim żeby go przypilnować. Ni stąd ni zowąd w aucie znalazł się tata.
- Chcesz coś ze sklepu? - zapytał
- Nie, jakoś nie mam apetytu - odparłam oschle
Nagle w mojej kieszeni poczułam wibracje. Wyciągnęłam szybko telefon. To Emma, przystawiłam telefon do ucha.
- Hej! Jak się czujesz?
- Nie za dobrze.
- Chcesz pogadać?
- Wiesz co dzisiaj już raczej nie będę mogła, chcę odpocząć.
- Okej to jutro wpadnę. Do zobaczenia.
Nie odpowiedziałam, od razu się rozłączyłam.
- Kto to ?
- Emma, chciała pogadać.
- To przyjedzie dziś do nas?
- Nie. - odpowiedziałam krótko
- Dlaczego? To że masz muchy w nosie przez tego całego Daniela to nie znaczy, że musisz teraz wszystkich unikać i się na wszystkich wyżywać - mówiąc to znaleźliśmy się na podjeździe
Wybiegłam i trzasnęłam za sobą drzwiczkami. Wyjęłam z torby klucz i weszłam do domu. Katanę odwiesiłam na wieszak a buty rzuciłam w kąt i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i rozbeczałam się jak dziecko któremu właśnie zabrano lizaka. Mój telefon ponownie zadźwięczał. Tym razem to sms od Daniela.
- To lepiej uważaj na siebie następnym razem - puściła oczko
- Postaram się.
- Nie chcę być wścibska... Mogę cię o coś zapytać?
- Pytaj o co chcesz - chciałam pokazać że jestem rozluźniona choć widok mojej własnej krwi przyprawił mnie o dreszcze
- Czy ty jesteś z Danielem Andre Tande? - zapytała prosto z mostu
- Niee - zachichotałam - Kiedyś tak, teraz jestem z Phillipem... a w zasadzie to już sama nie wiem czy jesteśmy ze sobą czy nie - odpowiedziałam
- Szkoda, że nie widzisz jak on na ciebie patrzy - podała mi wacik do zatamowania krwi z miejsca pobrania - Dziś po południu będziesz prawdopodobnie mogła wyjść, szczęściara - pomogła mi wstać
- Wcale nie szczęściara - mruknęłam sama do siebie
Ruszyłam do swojej sali, tam czekał już na mnie Phillip. Powoli zbliżyłam się do swojego łóżka i usiadłam na nim.
- Chyba musimy porozmawiać - zaczął
- Nie wydaje mi się, nie chcę chłopaka, który ukrywa przede mną nawet najmniejsze sekrety - skwitowałam
Przez chwilę wahał się czy coś odpowiedzieć, jednak poddał się i wyszedł a zaraz po nim wszedł Daniel. Obaj posłali sobie groźne spojrzenia. Gdy Sjoeen wyszedł, Daniel zbliżył się do mojego łóżka.
- Pewnie krzyczał na ciebie, co?
- Nie, tylko chciał mnie przeprosić. A ja nawet nie dałam mu dojść do słowa. Dobrze zrobiłam?
- Chyba dobrze, nie znam się na takich rzeczach - odparł oschle
- Co jest? - dobrze znany mi jest jego ton głosu gdy coś go gryzie
- To nic takiego, nie chcę cię denerwować - usiadł obok mnie
- Nie denerwujesz, powiedz o co chodzi - poganiałam go
Nie odezwał się. Pocałował mnie i to tak jakby jutro miał być koniec świata.
Nie wiem czemu odwzajemniłam ten pocałunek. To nie chodziło o to, tu chodzi o coś więcej. Gdy w końcu się od siebie odsunęliśmy w jego oczach pojawiły się łzy.
- Co się dzieje? - spojrzałam na niego
- Wyjeżdżam... dzisiaj
Poczułam ukłucie w sercu. Jakby cały mój świat zawalił się w ciągu paru dni.
- To po co mnie całowałeś?!!? - krzyknęłam i walnęłam mu soczystego policzka
- Przepraszam... - błagał o wybaczenie a w jego oczach pojawiało się coraz więcej łez
- Wyjdź stąd! Słyszysz?! - wskazałam palcem na drzwi
Wstał z łóżka i udał się do drzwi. Gdy już miał wychodzić odwrócił się jeszcze raz w moją stronę.- Przepraszam - wyszeptał po czym wyszedł
Czuje się jak skończona idiotka. Tak łatwo mu się dałam. Ojciec miał rację, lepiej by było gdybym była z Phillipem. To po części moja wina, bo to ja zrobiłam awanturę o zwykłą błahostkę. Położyłam się na łóżku, nałożyłam poduszkę na głowę i się rozpłakałam.
- Wstawaj! Pakujemy się - oznajmił ojciec
Nie miałam zamiaru się ruszyć, nie chcę żeby zobaczył mnie w tym stanie. Chociaż pewnie już widział Daniela. Nagle ściągnął mi poduszkę z głowy i wskazał rzeczy które muszę zabrać.
- Wiedziałem że to nie jest dobry chłopak dla ciebie - powiedział takim tonem że aż zrobiło mi się głupio że go nie posłuchałam
- Miałeś rację, mogłam cię posłuchać, przepraszam - przyznałam się do błędu
Zeskoczyłam ze szpitalnego łóżka i ruszyłam do szafki po swoje rzeczy. Było ich niewiele ale nie chciałabym o nich zapomnieć. Nie dość że jestem niezdarą to jeszcze często zapominam o różnych rzeczach. Narzuciłam na siebie katanę i ruszyłam za ojcem.
- Ja pójdę cię wypisać z listy szpitalnej a ty idź do auta, łap kluczyki - powiedział po czym rzucił je w moją stronę
Złapałam w wolną rękę i poszłam w stronę auta. Gdy wyszłam z budynku, zimne powietrze owiało mnie całą, aż dostałam gęsiej skórki. Przyspieszyłam kroku, żeby nie zmarznąć. Otworzyłam bagażnik, wsadziłam tam rzeczy i usiadłam na miejscu pasażera. Do uszu włożyłam sobie słuchawki. Chciałam zagłuszyć swoje myśli co mi niekoniecznie wychodziło, bo przez te smuty jeszcze bardziej zepsuł mi się nastrój. Mój plan na dziś, leżenie w łóżku. Mam taki plan na resztę życia... Ośmieszyłam się tym, że zrobiłam Phillowi taką awanturę o takie coś. Mam nadzieję, że mi wybaczy bo on już kilka razy przepraszał. Tylko tym razem będę musiała go pilnować, żeby chodził na treningi, specjalnie będę chodzić z nim żeby go przypilnować. Ni stąd ni zowąd w aucie znalazł się tata.
- Chcesz coś ze sklepu? - zapytał
- Nie, jakoś nie mam apetytu - odparłam oschle
Nagle w mojej kieszeni poczułam wibracje. Wyciągnęłam szybko telefon. To Emma, przystawiłam telefon do ucha.
- Hej! Jak się czujesz?
- Nie za dobrze.
- Chcesz pogadać?
- Wiesz co dzisiaj już raczej nie będę mogła, chcę odpocząć.
- Okej to jutro wpadnę. Do zobaczenia.
Nie odpowiedziałam, od razu się rozłączyłam.
- Kto to ?
- Emma, chciała pogadać.
- To przyjedzie dziś do nas?
- Nie. - odpowiedziałam krótko
- Dlaczego? To że masz muchy w nosie przez tego całego Daniela to nie znaczy, że musisz teraz wszystkich unikać i się na wszystkich wyżywać - mówiąc to znaleźliśmy się na podjeździe
Wybiegłam i trzasnęłam za sobą drzwiczkami. Wyjęłam z torby klucz i weszłam do domu. Katanę odwiesiłam na wieszak a buty rzuciłam w kąt i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i rozbeczałam się jak dziecko któremu właśnie zabrano lizaka. Mój telefon ponownie zadźwięczał. Tym razem to sms od Daniela.
" Przepraszam. Chciałem Ci powiedzieć wcześniej. Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy. "
Nie odpisałam tylko zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Nawet nie powiedział gdzie i na ile wyjechał ani czy wróci. Czemu to mnie tak boli? Bo nie rozumiem.
*** Miesiąc później
Minął równo miesiąc a ja nadal nie mogę się pozbierać, leżę w tym łóżku jedyne co robię poza leżeniem to wychodzenie od czasu do czasu do łazienki się odświeżyć. Od tamtej pory Daniel się nawet nie odezwał. Na co ja liczyłam, że wróci? Powinnam wziąć się w garść i porozmawiać z Phillipem. Nagle do pokoju wparowała Emma.
- Dziewczyno! Opanuj się! Wyłaź z tego łóżka! Wyjdź do ludzi!!! Zmieniasz się we wrak człowieka. Zachowujesz się jak gówniara! - wrzeszczała
- Przepraszam że zachowuje się jak gówniara gdy świat wali ci się na głowę. Przepraszam że jestem gówniarą, która płacze za chłopakiem z którym jak myślała rozdział skończony a okazało się że nie do końca!
- Phill się o ciebie martwi i twój ojciec! Ogarnij się dziewczyno! On już nie wróci, rozumiesz?!
- Przepraszam, po prostu myślałam, że najlepszym lekarstwem na to wszystko będzie odizolowanie się od was wszystkich.
- Nie mnie przepraszaj, reszta czeka na dole. Ubierz się normalnie i nie łaź więcej w pidżamie, okej? - powiedziała po czym zniknęła za drzwiami
Tak jak kazała, ubrałam się "normalnie". Ubrałam luźną tunikę i legginsy po czym zeszłam na dół. Czułam jak moja twarz zmienia kolor na czerwony.
- Przepraszam was wszystkich. To się więcej nie powtórzy. Obiecuję - przyłożyłam dłoń do piersi
Gdy to powiedziałam Phill podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Przyciągnęłam go do siebie jeszcze bardziej.
- To znaczy że mi wybaczyłaś? - zapytał z nadzieją w oczach
Nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
____________________________________________________
~ * ~
Ten rozdział mi nie wyszedł. Ale wiadomo ja nie jestem żadną profesjonalistką i piszę to co mi dyktuje serce. Jessica to ja. To ja w 100% . W niektórych sytuacjach zachowuje się tak samo jak ona i też jestem niezdarą. Zawsze staram się aby rozdział wyszedł jak najlepiej jednak ten kompletnie mi nie wyszedł :(
Ale to już wam zostawiam do oceny :)
Komentujcie!! :)
Pozdrowionka :**
Super rozdział<3Wyszedł Ci!Ja też jestem częściowo jak Jess ,jestem okropną niezdarą!Czekam na dalsze rodzdziały :*
OdpowiedzUsuń//Allice
Świetny rozdział.Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńPowinien być w tym tygodniu :)
UsuńA mnie się bardzo bardzo podoba :) od początku czytam Twoje opowiadanie i naprawdę zachwycam, bo tak jak piszesz nie jesteś profesjonalistką ale to co robisz sprawia Ci ogromną radość ;) i to widać w tym opowiadaniu :D życzę Ci dużo weny i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana <3
Genialny!
OdpowiedzUsuńA już myślałam,że Phill zrobił coś głupiego.
Na szczęście się myliłam :-P
Czekam na kolejny :-*
Pozdrowionka i weny :-*
Gabi
Ps. Zapraszam do siebie :
http://skispringenistmeineliebe.blogspot.com
i do nas :
http://still-you-love-me.blogspot.com
Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej szczegółów tutaj : http://still-you-love-me.blogspot.com
OdpowiedzUsuń