" Uciekanie przed uczuciami jest złe bo prędzej czy później i tak wszystko wyjdzie na jaw a wtedy może być już za późno"
Krążyłam po całej sali, ale w końcu się zatrzymałam, bo zobaczyłam piękny aparat, podeszłam bliżej i wzięłam go do rąk. Usłyszałam, że ktoś do mnie podchodzi od tyłu.
- Hej! Co ty tu robisz? - usłyszałam znajomy głos
Odwróciłam się w jego stronę i odpowiedziałam
- Moja nowa siostra mnie tu zabrała. A ty?
- Chciałem cię tu dziś zabrać bo wiem że kochasz stare aparaty, ale nie mogłaś się spotkać... Jednak się spotkaliśmy to nie może być przypadek - zaśmiał się wymawiając ostatnie zdanie
- Albo mnie śledziłeś - spojrzałam podejrzliwie ale na moją twarz powoli wkradał się uśmiech
- Wypróbujmy go zrób mi kilka zdjęć - mówiąc to oddalił się kilka kroków i zaczął śmiesznie pozować
Zaczęłam mu robić zdjęcia, on wygłupiał się coraz bardziej a ja coraz głośniej się śmiałam.
Tak nie może być, dziś pisałam mu że ma nie przychodzić na ślub a teraz ze sobą flirtujemy. Muszę go jakoś delikatnie spławić, nie chcę go zranić po prostu chcę żeby się odczepił... No dobra może wcale nie chcę, ale nie chcę mu robić nadziei chcę dalej walczyć o Phill'a dla taty. Ten ślub się odbędzie i koniec.
- Wiesz co ja chyba pójdę poszukać Emmy. - uśmiechnęłam się sztucznie
- No dobrze, miłej zabawy i pozdrów ją.
- Dzięki - zaczęłam odchodzić ale złapał mnie za ramię
- Miło było na ciebie wpaść, musimy to robić częściej - spojrzał mi w oczy
- Czy ty na prawdę nie rozumiesz!? Daj mi spokój... - wybiegłam z sali choć ciężko było w tych butach
Zaraz za mną truchtała Emma, nie mogła biec za szybko bo przecież jest w ciąży. Odwróciłam się przodem do samochodu, dając jej tym samym znak aby otworzyć samochód. Gdy obie wsiadłyśmy do auta zapadła grobowa cisza.
- Niech zgadnę... - zaczęła
- Nawet nie kończ tego zdania - odpowiedziałam naburmuszona
I w ten oto sposób cała droga minęła nam bez słowa. Lada moment stałyśmy autem pod domem. Wysiadłyśmy bez słowa i weszłyśmy do domu.
- O już wróciłaś kochanie - Tom pocałował Emmę na przywitanie
- Tak ale tej pani znowu coś usiadło na nos... - spojrzała na mnie po czym opuściła wzrok na podłogę
- Nic się nie stało, po prostu źle się poczułam. Przepraszam, że zepsułam ci wieczór - dodałam i poszłam do siebie do pokoju. Wyjęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do szpitala. Chciałam porozmawiać z tatą.
- Dzień dobry, czy mogłabym rozmawiać z moim ojcem? Nazwisko Hilde.
- Dzień dobry! Tak oczywiście, już go wołam do telefonu.
Przez dłuższą chwilę czekałam aż tata podejdzie do telefonu. Wystraszyłam się, że może go obudziłam.
- Cześć córciu - jego głos wydawał się inny niż zwykle bardziej zachrypnięty i co jakiś czas pokasływał
- Obudziłam cię?
- Nie, nie po prostu dzisiaj trochę gorzej się czuję.
- To coś poważnego?! Coś nie tak?
- Wszystko dobrze, to teraz mów co z Phill'em byłaś u niego?
- Byłam i potraktował mnie jak śmiecia... Wieczorem na wystawie dla odmiany spotkałam Daniela...
- Więc jednak Daniel?
- Nie! Zwariowałeś?! Spławiłam go! Obiecałam ci coś przecież...
- Posłuchaj mnie uważnie uciekanie przed uczuciami jest złe bo prędzej czy później i tak wszystko wyjdzie na jaw a wtedy może być już za późno.
- Dziękuję tato! Kocham cię! Ale spróbuje dotrzymać obietnicy, chyba że na prawdę nie dam rady to dam sobie spokój z obojgiem...
- Żadnej obietnicy! Nie będę wybierał za ciebie. Musisz posłuchać swojego serca.
- Dobrze! Dziękuję jeszcze raz, dużo zdrowia tato!
- Przyjedź w tym tygodniu do mnie, proszę.
- Na pewno wpadnę. Do zobaczenia!
- Do zobaczenia!
Potrzebowałam tej rozmowy przed snem. Jednak mimo wszystko obietnic nie rzuca się na wiatr tato. Zrobię to co muszę. Może jednak przesadzam? Robię to w końcu dla siebie z miłości czy dla taty żeby zobaczył że wychodzę za mąż? Mówił że chce abym znalazła odpowiedniego chłopaka nie jestem pewna czy tu chodzi i Phillipa. Poszłam wziąć szybki prysznic i położyłam się spać.
Bardzo późno w nocy zaczęła boleć mnie głowa, wstałam powoli, wzięłam do ręki telefon żeby sobie rozjaśnić drogę do kuchni po tabletki. Próbowałam jak najciszej schodzić po schodach ale one jeszcze bardziej skrzypiały. Weszłam do kuchni i otworzyłam szafkę z lekarstwami, wzięłam tabletkę i popiłam wodą mineralną. Nagle w całym pomieszczeniu rozległy się głośne wibracje. Zaklęłam cicho pod nosem i spojrzałam na wyświetlacz. Obcy numer.
- Jessika Hilde?
- Przy telefonie.
- Przepraszam, że dzwonię o tak późnej porze ale pani ojciec...
Ta wiadomość trafiła mnie jak grom z jasnego nieba... To nie może być prawda! Jest za wcześnie!
- Proszę pani?
- Jestem, jestem. Już jadę.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefonem o ścianę. Upadłam na ziemię i ukryłam twarz w dłoniach. Siedziałam tak dłuższą chwilę, ale w końcu muszę się pozbierać... Muszę tam jechać.
- Co się dzieje? - w kuchni zjawił się niczego nie świadomy Tom
Nie odpowiedziałam. Nie byłam w stanie wydusić słowa. Przecież wieczorem z nim rozmawiałam... Miałam go odwiedzić! Nie dotrzymałam obietnicy! Tyle myśli na raz w mojej głowie.
- Musimy jechać do szpitala - wydusiłam z siebie
Tyle wystarczyło, już wiedział, że chodzi o tatę. Pobiegliśmy do auta i ruszyliśmy do szpitala. Jechaliśmy ponad 100 km/h w mieście. Normalnie by mi to przeszkadzało, jednak teraz chciałabym żebyśmy jechali nawet 200 km/h. Błyskawicznie znaleźliśmy się na parkingu. Wbiegliśmy do szpitala. Wszyscy lekarze i pielęgniarki kręcili się po całym korytarzu. Rozejrzałam się i zobaczyłam salę taty.
Pobiegłam razem z Tomem w tamtą stronę. Weszłam po sali, a do oczu napłynęło mi milion łez. Ryczałam jak głupia. Chciałam do niego podejść ostatni raz złapać go za rękę. Spojrzałam na niego, leżał tam blady co ja mówię blady... PO PROSTU MARTWY. Nie wierzę... nie uwierzę... To zły sen! Próbowałam podejść bliżej jednak zatrzymali mnie lekarze, wyrywałam się bo chciałam do niego podejść ostatni raz.
- Dajcie mi do niego podejść! BŁAGAM! - szlochałam
- Dobrze, idźcie, ale zaraz musimy go zabrać z sali do kostnicy. odpowiedział lekarz
Podeszliśmy z Tomem bliżej niego. Złapał go za rękę i z jego oczu zaczął wylewać się słony płyn. Jednak po chwili wytarł łzy, puścił jego dłoń i wyszedł. Ja dla odmiany próbowałam go przytulić, ale lekarze na mnie krzywo patrzyli.
- Miałeś ze mną zostać! Zobaczyć mój ślub! Zobaczyć pierwszego wnuka! Czemu nas zostawiłeś!? Złożyłam ci obietnicę... Jest za wcześnie! TATO! - wydzierałam się nad ciałem mojego ojca
Ludzie którzy byli w sali zaczęli mnie 'wynosić' z sali. Płakałam tak głośno, że jestem pewna iż pobudziłam pół szpitala. To nie był płacz tylko ryk! Poszłam do recepcji i zapytałam:
- Można skorzystać z telefonu?
- Tak proszę. - spojrzała współczująco pielęgniarka
Wykręciłam numer Daniela i czekałam aż odbierze.
- Halo?
Na początku się nie odezwałam, ale wciąż szlochałam.
- Jessika?!
- Popełniłam okropny błąd odtrącając cię, potrzebuję cię teraz!
- Co się dzieje? Gdzie jesteś?
- W szpitalu.
Rzuciłam słuchawkę i poszłam usiąść na krzesło. Tom mnie przytulił. Siedzieliśmy tak i nie wiedzieliśmy co się właśnie wydarzyło... W mgnieniu oka w szpitalu zjawił się Daniel. Wstałam i rzuciłam się mu na szyję. Twarz miałam całą spuchniętą od płaczu więc pewnie się domyślił że chodzi o mojego tatę. Przytulił mnie do siebie. Gdy wyswobodziłam się z uścisku usiadłam a koło mnie Daniel. Oparłam głowę o jego ramię i powoli się uspokajałam.
- Będę przy tobie, obiecuję. Nie zostawię cię w takim momencie. - powiedział i pocałował mnie w czoło
Czułam się nieco lepiej, jednak wciąż co jakiś czas pojawiało się kilka łez. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach... Tata miał rację. Szkoda, że nie doczekał tego momentu.
_________________________________________________
~ * ~
Witajcie! Oto nowy rozdział. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni i podoba wam się rozdział :)
Cieszę się że pod ostatnim były 2 komentarze, bardzo za nie dziękuję :*
Proszę o szczere opinię, nie boję się krytyki :)
Z góry dziękuję za każdy komentarz i pozdrawiam :)
Zadowolona.Bardzo.Ale współczuje Jessice i Tomowi. Czekam na następne i zapraszam do mnie.Buziaki. :*
OdpowiedzUsuńJestem :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, tylko smutno :| współczuję Tomowi i Jessice. To co się wydarzyło to dla nich jak wbić nóż w plecy. Coś mi się wydaje, że dziewczyna w końcu zrozumie kogo tak naprawdę kocha. Daniel jest obok niej, wspiera i okazuje dużo miłości.
Czekam na następny!
A przy okazji zapraszam na 15 rozdział u mnie ;) http://jak-gra-w-wojne.blogspot.com/2016/02/15-bol.html?m=1
Buziaki :*
Zapraszam na 16 :*
Usuńhttp://jak-gra-w-wojne.blogspot.com/2016/02/16-oddabym-wszystko.html
Zapraszam serdecznie na ostani 50 rozdział :*
OdpowiedzUsuńhttp://skispringenistmeineliebe.blogspot.com/2016/02/rozdzia-50.html
Mam nadzieje,że zostawisz po sobie ślad.
Z góry bardzo,bardzo dziękuje :*
Gabi
Smutne :( ale masz wielki talent do pisania ♡
OdpowiedzUsuń