wtorek, 31 marca 2015

Rozdział 3

"Słowa czasem ranią gorzej niż czyny"


Widziałam, że Emmie znacząco poprawił się humor, ucieszyło mnie to bo przynajmniej ona będzie się dziś dobrze bawić. Weszliśmy na salę, pełną skoczków i ich partnerek. Prawie każdy miał kogoś do pary... ja nie miałam. Błądziłam wzrokiem po sali szukając Phillipa, ale nie widziałam go więc udałam się na kanapę. Dopiero gdy usiadłam, zauważyłam, że zgubiłam Daniela i Emmę. Może się dobrze bawią, nie będę im psuć wieczoru. Nagle ktoś mi zakrył oczy.
- Emma? - zgadywałam
- Nie - usłyszałam znajomy męski głos
- Phillip - wyszczerzyłam się do niego
- Jednak przyszłaś - uśmiechnął się promiennie
- Nie mogłam tego przegapić - odwzajemniłam uśmiech
Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Skorzystałam z okazji i przyglądnęłam się mu dokładniej. Ma oczy podobne do Daniela... Te kości policzkowe. On jest po prostu ideałem. Akurat on wybrał mnie... dziwne bo to Emma zawsze miała większe powodzenie u mężczyzn.
- Zatańczymy? - zaproponował
Kiwnęłam głową, po czym wstaliśmy i udaliśmy się na parkiet. Muzyka zaczęła grac, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, światła świeciły na całym parkiecie, mieniły się kolorami i mrugały. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Wygłupiałam się, jak to miałam w zwyczaju. Skakałam, machałam rękoma. Byliśmy tacy weseli, że nawet nie zwróciliśmy uwagi jak szybka piosenka zmieniła się w balladę. Na moment zrobiło się niezręcznie, ale widziałam jak Phillip się uśmiecha, następnie złapał mnie w talii i zaczęliśmy powoli się kołysać. Oparłam głowę o jego ramię. Trwaliśmy w tej chwili, było idealnie. Poczułam jak mocniej mnie do siebie przyciąga, na co ja lekko zachichotałam.
- No co? Nie umiem najlepiej tańczyć - zażartował
Nie odpowiedziałam, nie chciałam przerywać tej chwili. Chciałabym aby trwała wiecznie. Gdy piosenka się skończyła poszliśmy z powrotem na kanapę. Zaczęłam się martwic o Emmę i szukałam jej wzrokiem. Nigdzie jej nie widziałam. Może wyszła na zewnątrz albo jest w toalecie, lub po prostu bawi się gdzieś dobrze z Danielem. Rozejrzałam się jeszcze raz i zobaczyłam Toma. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam w jego stronę.
- Co ty tu robisz?! - krzyczałam
- Przyszedłem na imprezę - odpowiedział z nutką ironii w głosie
- A mnie i Emmy już nie podwiozłeś? Ciężko ci było?
Nie odpowiedział tylko odszedł w stronę barku. Wróciłam na kanapę. Młody Norweg był trochę zdziwiony zaistniałą sytuacją.
- Myślałem że przyjechałaś tu z nim - powiedział
- Jechałam z kolegą.
- Czyli? - pyta
- Z Danielem - odpowiedziałam
- Mhhm... - mruknął
- Może się przejdziemy? - zaproponowałam
- Tak, chętnie - na jego twarzy ponownie zawitał uśmiech
Wstaliśmy, po czym udaliśmy się w stronę drzwi. To co zobaczyłam na zewnątrz, zaparło mi dech w piersiach, wszędzie rozwinięte lampiony, mnóstwo kwiatów i co najważniejsze piękne gwieździste niebo. Wszystkie gwiazdy było widać tak dokładnie, a księżyc wyglądał fantastycznie. Oparłam się o kemping, Phill stanął na przeciwko mnie.
- Piękne masz oczy Jessika - odezwał się w końcu
- Dziękuję ty również - uśmiechnęłam się
Powoli zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Na co ja zaprotestowałam 
- Phillip, jeszcze nie teraz - powiedziałam po czym pobiegłam do środka
Tak idiotka ze mnie... Miałam okazję... Nie wykorzystałam jej. Jestem Jessica, ta która ucieka przed idealnym chłopakiem, który ewidentnie jest nią zainteresowany... Biegłam przez tłumy tańczących osób. Chciałam usiąść na kanapie, jednak była zajęta przez jakąś obściskującą się parę, wydawali mi się dziwnie znajomi więc podeszłam bliżej. Po prostu mnie zamurowało... Nie mogę w to uwierzyć.
- Nie wierzę w to że mogliście mnie tak okłamać.

- To wszystko było kłamstwo. Ukrywaliście się przede mną! - krzyknęłam po czym wybiegłam z imprezy 
Wyjęłam z torebki telefon. Zadzwoniłam po taksówkę. 
- Jessika! Poczekaj - wybełkotał Tom
- Jesteś pijany odejdź ode mnie! Nie poznaję cię - wykrzyczałam mu w twarz
W tym samym momencie przyjechała taksówka. Wsiadłam do niej. Nie obchodziła mnie Emma, Tom, Phillip ani... cholera skoro ona miziała się z Tomem to co z Danielem. Wybrałam jego numer. 
- Hej Jessika, przepraszam że wyszedłem wcześniej z imprezy.
- Nic się nie stało... Ja właśnie też wyszłam.
- Ty? Czemu? 
- Nic takiego. 
- Widziałaś ich.
- Tak to też.
- Jeśli chcesz mogę do ciebie przyjechać, oglądniemy jakiś film?
- Wiesz dziś już raczej nie mam nastroju, ale jutro możemy.
- Okej, w takim razie do jutra. 
- Do jutra.
Rozłączyłam się. W tej samej chwili zatrzymała się taksówka, wręczyłam mu pieniądze i wyszłam. Ruszyłam w stronę drzwi, wyjęłam z torebki klucz, wsadziłam w zamek i przekręciłam po czym weszłam do domu. Położyłam torbę na szafce, buty odłożyłam do szafki i ruszyłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i przykryłam głowę poduszką. Chwilę tak leżałam, jednak musiałam wstać, żeby wziąć prysznic i przebrać się w pidżamę. Wyjęłam z pod kołdry pidżamę, następnie podeszłam do szafki z bielizną, wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Powoli rozpięłam suwak sukienki, ściągnęłam resztę ubrań i weszłam pod prysznic. Włączyłam letnią wodę. Strużki wody spływały po moim zmęczonym ciele. Sięgnęłam ręką po żel po czym wmasowałam go w każdą część ciała, wzięłam do ręki słuchawkę i spłukałam się. Potem wzięłam szampon, nalałam go trochę na dłonie i nałożyłam na włosy po czym zaczęłam je szorować. Gdy cała się spłukałam, otworzyłam drzwiczki i sięgnęłam po świeży ręcznik, który wisiał obok prysznica. Okryłam się nim i wytarłam, w końcu ubrałam na siebie pidżamę i poszłam do pokoju. Zgasiłam światło i położyłam się spać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...Nie spałam długo bo trzy godziny, dlatego że ktoś wszedł do domu. Wstałam po cichu z łóżka, później zaczęłam się skradać. Słyszałam jak ktoś strasznie hałasuje. Pewnie Tom wrócił tak pijany że nie jest w stanie wejść po schodach do swojego pokoju. I co się okazało? Mam rację, jak zwykle. Tylko, że to Emma próbuje mu pomóc wejść do góry, choć nie najlepiej im to wychodzi bo oboje są na maksa pijani. Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się spać dalej. Jutro się dowiem co tam się wydarzyło. Dziś już nie ma sensu, bo i tak nic z tego nie będą pamiętać. 
Obudziły mnie krzyki, dobiegające z dołu. Wygramoliłam się z łóżka po czym udałam się na dół. Podsłuchiwałam rozmowę Emmy i Toma.
- Jesteś nic nie warta rozumiesz?!
- Wczoraj mówiłeś co innego!
- Bo byłem pijany to chyba logiczne! Daj mi już spokój, wmawiasz sobie jakieś nie stworzone historie! 
Musiałam przerwać tę kłótnie więc weszłam do kuchni i próbowałam ich uspokoić.
- Uspokójcie się! Tom zachowujesz się jak dziecko a masz 24 lata! Człowieku weź się zastanów nad tym co robisz! - krzyczałam a do oczu zaczęły napływać mi łzy
Nie wierzę. Co w niego wstąpiło?! Nigdy taki nie był a od kilku dni jest tak jak dziś... Wytarłam ręką łzy z policzków i kątem oka zobaczyłam że Emmy w kuchni już nie ma. 
- To ona nie rozumie, że nic do niej nie czuję! Ona ma jakąś obsesje! - mówił podniesionym głosem
- A ty jesteś świadom co wczoraj zrobiłeś?! Czy jesteś byt pijany i nie pamiętasz? - zakpiłam
- Co niby zrobiłem? - nie dawał za wygraną
- Trzeba było pomyśleć zanim narobiłeś jej nadziei a potem złamałeś jej serce. Słowa ranią czasem bardziej niż czyny - powiedziałam
Zaczęłam powoli odchodzić, kiedy złapał mnie za rękę i powiedział:
- Przepraszam...
- Nie mnie przepraszaj, tylko ją. Nie uciekaj od swoich uczuć, nie rań jej skoro czujesz to samo, chyba że się pomyliłam - wyciągnęłam rękę z jego uścisku i poszłam do pokoju Emmy
Widok który tam zastałam wcale mnie nie zdziwił, ryczała jak dziecko. 
- Nie słuchaj go to dziecko, on wcale tak nie myśli - usiadłam na brzegu łóżka i położyłam dłoń na jej ramieniu
- Ale tak powiedział - szlochała 
- On czuje to samo, tylko za bardzo się boi - tłumaczyłam 
Opuściłam jej pokój, widać że chce posiedzieć sama, zresztą jak będzie chciała pogadać to przyjdzie do mojego pokoju, wcale nie ma tak daleko.   


_________________________________________

~ * ~
Witajcie :) 
Oto rozdział trzeci, wydaje mi się że z rozdziału na rozdział robię więcej błędów... Byłabym bardzo wdzięczna gdybyście w komentarzach mogli powiedzieć co mogę poprawić albo ogólnie krytykować, każdy komentarz sprawia że na mojej twarzy pojawia się uśmiech i motywuje do dalszego pisania. Więc nie krępujcie się mówcie jeśli gdzieś widzicie błędy czy coś :) 
Pozdrowionka i do następnego :)

    

czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 2

" Człowiek nigdy nie pozbędzie się tego, o czym milczy "


- Czemu mam pytać Toma? - zapytałam zdziwiona
Siedziałyśmy w ciszy. Zauważyłam że Emma posmutniała.
- Pamiętasz tę imprezę która była tydzień temu? - przerwała i wzięła głęboki oddech po czym kontynuowała - Tom mnie wtedy pocałował... Wiedziałam że był pijany ale dla mnie to coś znaczyło. Niestety dla niego nic bo nawet się od tamtego czasu nie odezwał - pojedyncza łza spłynęła po jej policzku
- To w takim razie dlatego on ma teraz taki zepsuty humor? Bo jeszcze rano było przecież okej, dopiero po skoku był jakiś dziwny
- Bo przed skokiem wysłałam mu sms-a żeby się ode mnie odczepił, bo narobił mi nadziei a potem sama widzisz - jej twarz przybrała bardziej wyraz grymasu niż smutku
- Ale on się tym przejął - odparłam z uśmiechem - Czyli możliwe że coś tam jednak do ciebie czuje - próbowałam pocieszyć przyjaciółkę
- Nic mi o nim nie mów, okej? - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem
- To w takim razie może wybierzemy się dziś na imprezę? - poruszyłam zabawnie brwiami
- Kochana, dobrze wiesz że tego ci nigdy nie odmówię - uśmiechnęła się po czym złapała pod rękę i ruszyłyśmy w stronę auta
Mijaliśmy dużo skoczków z Norweskiego teamu, z każdym się pożegnałyśmy, jednak ja wzrokiem szukałam tego jednego... Phillipa. Jak na złość wyskoczył zza moich pleców, jego uśmiech powalił mnie na kolana.
- Będziecie dzisiaj na imprezie? - pyta z nadzieją w oczach
Chciałam być bardziej tajemnicza i odpowiedziałam:
- Może przyjdziemy - uśmiechnęłam się
On nadal stał, ani drgnął, więc kontynuowałam drogę do auta. Zastaliśmy tam Toma opartego o auto. Nie spojrzał na nas a tym bardziej się nie odezwał. Obie zajęłyśmy miejsca z tyłu, zapięłyśmy pasy po czym czekałyśmy aż odpali. Widziałam jak co jakiś czas Tom zagląda w tylne lusterko i przygląda się Emmie. Może miałam rację? Może on coś do niej czuje? Sam z siebie raczej by jej na tamtej imprezie nie pocałował, a zresztą on się tak tym przejął że skok mu się nie udał a to przecież Tom "król którego przed skokiem nie da się wyprowadzić z równowagi" jednak ten jeden zwykły sms wyprowadził pana idealnego z równowagi. Wreszcie znaleźliśmy się pod domem, wysiadłyśmy obie jak oparzone i pobiegłyśmy do swoich pokoi. Usiadłam na łóżku i myślałam w co się ubrać na imprezę, podeszłam do szafy i wyjęłam wszystkie sukienki jakie miałam a żadna wcale mi się nie podobała bo na ogół nie chodzę w sukienkach. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam
Do pokoju weszła Emma. W rękach trzymała sukienki.
- Którą wybrać tą niebieską z koronką na plecach, czy tę czarną bombkę z kokardą? - pyta
- Myślę że tą niebieską, przecież nie idziemy na stypę - zażartowałam
- A ty jaką sukienkę ubierasz?
- Właśnie nie wiem, nie mam żadnej ładnej - odpowiedziałam
- A ta twojej mamy? Ta biała - mówiąc to wskazała na pudełko leżące w szafie
Całkiem o niej zapomniałam. Mama mówiła że to sukienka na specjalną okazję, dała mi ją gdy miałam 13 lat, kilka miesięcy później zmarła... Dosyć użalania się nad sobą, to co się stało to się już nie odstanie. Sięgnęłam po pudełko po czym wyciągnęłam z niego sukienkę. Była idealna, taka delikatna, zwiewna. Przyłożyłam ją do ciała i spojrzałam w lustro.
- Myślisz, że będzie odpowiednia na imprezę? - zapytałam
- Tak będziesz wyglądać jak kopciuszek, tylko tym razem nałóż obcasy a nie tenisówki - zaśmiała się
- No co, nie umiem chodzić na obcasach a co dopiero tańczyć. - mówiąc to dałam jej kuksańca w bok
- Dobra ja idę się jakoś ładnie uczesać i dobrać buty.
Tak łatwo jej mówić, mam tylko trzy pary butów na obcasie i żadne z nich nie pasują do sukienki mamy. Wyszłam z pokoju żeby sprawdzić w szatni czy są tam jakieś inne szpilki. Po drodze zauważyłam Toma siedzącego w salonie i oglądającego powtórki skoków.
- Nie szykujesz się na imprezę?
- Nie idę - odparł oschle
- A to niby czemu?
- Bo mi się nie chce.
- A jaki jest prawdziwy powód? Tom ogarnij się bo to jest impreza dla skoczków bez ciebie tam nie wejdziemy - brnęłam dalej
- To nie pójdziecie raz na imprezę, wielkie mi halo - podniósł głos
- Mam już dość twoich humorów rozumiesz!? Zachowujesz się jak rozpieszczony bachor! Koniec z tym! - krzyknęłam po czym pobiegłam do góry i zamknęłam się w pokoju
Nie wierzę, mój "ukochany" braciszek przechodzi kryzys. On chyba myśli że nie pójdziemy na tę imprezę, myli się. Pojadę tam choćbym musiała o to prosić... Daniela. Po tym jak zerwaliśmy prawie się do siebie nie odzywamy, ale nadal się "przyjaźnimy" więc mam nadzieję, że podwiezie mnie i Emmę na imprezę.
- Jessika otwórz! To ja Emma - krzyczała przez drzwi
Podeszłam, przekręciłam klucz po czym ją wpuściłam. Usiadłam na brzegu łóżka a ona obok mnie.
- Słyszałam jak się kłóciliście - zaczęła
- Nie przejmuj się, mam inny pomysł jak dostać się na tę imprezę.
- Niby jak? - pyta zdziwiona - No nie gadaj że z ...
- Tak jedziemy z Danielem - odpowiedziałam - Nie mamy innego wyjścia.
- Nigdy go nawet na oczy nie widziałam nie będę się czuła komfortowo, a jesteś chociaż gotowa? - popatrzyła na mnie a ja na nią i dopiero teraz zorientowałam się że ona jest już gotowa
- Nałożę sukienkę i twoje szpilki. Zrobiłabyś mi loki? - zapytałam
- Jasne, tylko pójdę po lokówkę i szpilki - tak jak powiedziała tak zrobiła
Ja szybko ubrałam na siebie sukienkę i przygotowałam krzesło, po czym na nim usiadłam i czekałam na moją przyjaciółkę.
- Tu ci położę szpilki a gdzie masz jakiś kontakt? - zapytała po czym rozglądnęła się po całym pokoju
Wskazałam palcem na miejsce obok szafy. Ona podeszła tam i podłączyła lokówkę i czekałyśmy aż się nagrzeje. Skorzystałam z wolnej chwili i zadzwoniłam do Daniela, nie musiałam długo czekać odebrał za pierwszym razem.
- Halo? Jessika? 
- Tak to ja, mam sprawę.
- Jaką? 
- Zawiózłbyś mnie i Emmę na imprezę?
- A co Tom was nie zawiezie? 
- Nie, to jak ? 
- Będę pod waszym domem za pół godziny.
- Dziękuję, to cześć 
- Do zobaczenia!    
Emma podeszła do mnie i zaczęła mi robić loki. Na końcu efekt był powalający, lekkie loki opadające na ramiona do tego sukienka i szpilki. Wyglądałam sama muszę to przyznać całkiem ładnie. Zazwyczaj nie podobałam się sobie w sukienkach i szpilkach, ale Emma zrobiła mi do całego stroju piękne fale, razem to wyglądało genialnie.
- Dziękuję - powiedziałam po czym przeglądnęłam się w lustrze i uśmiechnęłam sama do siebie
- Nie ma sprawy - zarzuciła torbę na ramię po czym złapała pod rękę i ruszyłyśmy w stronę drzwi
Powoli schodziłyśmy po schodach, żeby sobie nie połamać nóg, ona nie miała z tym problemu ale ja tak. Tom nadal siedział na kanapie i oglądał telewizję.
- Gdzieś się wybieracie? - uniósł jedną brew do góry
Zignorowałyśmy go i po prostu wyszłyśmy z domu gdzie czekał już na nas Daniel. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
- Emma to Daniel, Daniel to Emma - przedstawiłam ich sobie
Podali sobie ręce potem Emma i ja zajęłyśmy miejsca z tyłu.
- Jess chodź do przodu ja nie gryzę - przygryzł wargę
Spojrzałam na przyjaciółkę, ona tylko kiwnęła głową. Przeskoczyłam z tylnego na przednie siedzenie, w szpilkach nie wyszło mi to najlepiej bo wylądowałam na kolanach Daniela.
- Przepraszam - wstałam po czym usiadłam na swoim miejscu
Zrobiłam się cała czerwona. Nikt by nie chciał takich sytuacji ze swoim "ex". W końcu ruszyliśmy.
- Dlaczego nie jechaliście z Tomem?
- Bo ma swoje humory - wytłumaczyłam
- A dokładniej? - nie dawał za wygraną
- Dzieciak z niego i tyle - burknęłam
Zauważył chyba, że nie chcę o tym rozmawiać więc resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Wreszcie auto się zatrzymało. Wysiadłam z samochodu, poprawiłam sukienkę po czym podeszłam do Emmy i ruszyłyśmy do barierki. 
- A panie gdzie się wybierają? - zatrzymał nas ochroniarz
- Jestem siostrą Toma Hilde - odpowiedziałam i wpuścił mnie ale jej już nie
- A pani? - uniósł brew
Widziałam strach w jej oczach. 
- Ta pani przyszła tu ze mną - objął ją w talii po czym wprowadził 
Uff... udało się, w takich sytuacjach zawsze radził sobie najlepiej.  Gdy odeszliśmy od ochroniarza cała trójka wybuchnęła śmiechem.
- To co Emma, dziś spędzamy wieczór razem - poruszył zabawnie brwiami 

_______________________________________

~ * ~

Siemka! Nowy rozdział trochę szybciej ze względu na jedną osobę, która dała mi bardzo do myślenia. Będę starała się pisać jak najczęściej i jak najlepiej będę potrafiła. 
Następny rozdział postaram się dodać w weekend :) 
Do następnego :) Komentujcie :) Chcę wiedzieć czy się wam podoba :p 
Pozdrowienia :*   

p.s. przepraszam za błędy ortograficzne, fleksyjne, stylistyczne i interpunkcyjne :c


poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział 1

"Czasem lepiej trzymać język za zębami niż ranić..."  



Obudziły mnie pierwsze promienie słońca, które przez rolety niezdarnie wdrapywały się do mojego pokoju. Schowałam głowę pod poduszkę i próbowałam spać dalej. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Tom, proszę idź sobie! Chcę spać - wybełkotałam
On nie dawał za wygraną i walił coraz mocniej w drzwi. Puknęłam się w głowę, po co zamykałam drzwi na klucz, przynajmniej teraz nie musiałabym wstawać z łóżka i mu ich otwierać. Powoli wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz i z powrotem wróciłam do łóżka, tym razem usiadłam na nim po turecku. Tom otworzył drzwi i oparł się o framugę, patrzył na mnie dłuższą chwilę. 
- Muszę iść zaraz na trening, co chcesz na śniadanie? - spytał
- Naleśniki - odparłam z uśmiechem
Zauważyłam na jego twarzy widoczny grymas. 
- Oj no weź, Tom proszę zrób naleśniki. Robisz najlepsze na świecie - puściłam mu oczko
Chwilę stał i się zastanawiał. Po czym w końcu dał odpowiedź.
- Dobra, ale jeśli się spóźnię to ty będziesz mnie tłumaczyć u trenera - zaśmiał się donośnie
Śmiał się przez chwilę, ale to wystarczyło by obudzić Emmę. Wlokła się ze swojego pokoju aż do mojego. Cała owinięta kocem. 
- Co się dzieje? - pyta przygryzając wargę, kątem oka spoglądając na Toma
- Myśleliśmy co zrobić na śniadanie - odpowiedział Tom - To ja pójdę robić te naleśniki. - zaśmiał się gdy zauważył że Emma patrzy na niego jak dziecko na lizaka 
Spojrzałyśmy na siebie z Emmą i obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Blondynka usiadła obok mnie na łóżku i przez chwilę siedziałyśmy w ciszy. Nie lubię tego, wolę rozmawiać choćby o głupotach, ale nie siedzieć w ciszy. Emma chyba to zauważyła, bo zerwała się z łóżka. 
- Ja się pójdę ogarnąć - powiedziała po czym zniknęła za drzwiami mojego pokoju 
Ostatnio takie sytuacje zdarzają się często, zdecydowanie za często... Albo mi się wydaje albo ona coś przede mną ukrywa, lub po prostu nie dogadujemy się tak dobrze jak kilka lat temu. Po dłuższej chwili w końcu podeszłam do szafy i wyjęłam z niej luźną koszulkę i legginsy. Potem zbiegłam na dół.
- Mmm... jak tu pięknie pachnie - uśmiechnęłam się do Toma
On tylko odwzajemnił uśmiech i przerzucił naleśnika na drugą stronę. Nagle do kuchni weszła Emma, usiadła obok mnie i przyglądała się mojemu bratu. Szturchnęłam ją w ramię, na co się zaśmiała.
- Proszę oto pierwszy naleśnik - powiedział dumnie Tom po czym złożył kciuk i palec wskazujący jak profesjonalny kucharz i pocałował
Nie byłam aż tak głodna, dlatego pozwoliłam aby pierwsza zjadła Emma. Nałożyła naleśnika na talerz po czym narysowała na nim serce z marmolady. Zdziwiłam się bo zazwyczaj smarowała całego naleśnika i nie bawiła się w żadne serduszka. Tom popatrzył na jej talerz i potem na nią po czym się zaśmiał.
- Widzę że zasmakowało
- I to jak - odpowiedziała radośnie
Dla mnie wydawało się to co najmniej podejrzane. Zanim się zorientowałam na talerzu leżało pełno naleśników, widocznie się zagapiłam. Odruchowo spojrzałam na zegarek.
- O cholera! Tom spóźnisz się na trening! Szybko jedziemy!- krzyknęłam
- Ale nie zdążyłaś zjeść - powiedział zasmucony
- Zjem po drodze. No dalej, jedziemy! - pospieszałam obojga
Wszyscy szybko ruszyliśmy w stronę garażu. Tom zajął miejsce kierowcy, ja obok a Emma usiadła z tyłu. Hilde szybko odpalił auto, po czym wrzucił najwyższy bieg i jechaliśmy tak szybko że ani się obejrzeliśmy i byliśmy na miejscu... Wybiegliśmy z auta niczym oparzeni i ruszyliśmy w stronę gniazda trenerskiego gdzie siedział trener z założonymi rękami.
- Hilde! Znowu spóźnienie! - krzyczał
- Tak wiem, przepraszam to się więcej nie powtórzy - położył rękę na sercu  po czym skarcił mnie wzrokiem
- Trenerze... Bo to moja wina - próbowałam usprawiedliwić brata gdy na niego spojrzałam jego wzrok mówił abym kontynuowała - Bo ja poprosiłam go żeby mi zrobił śniadanie i to dlatego - spojrzałam błagalnie na trenera
- No dobrze, ciesz się Jessiko że masz takiego dobrego brata - uśmiechnął się
Tom się zarumienił, a Emma była zupełnie nieobecna. Nie wiem co się z nią dzieje, może później z nią o tym porozmawiam.
- A ty idź się przygotuj, za chwilę twoja kolej - trener klepnął go w plecy
Wyszliśmy z gniazda. Ja i Emma udałyśmy się na trybuny a Tom na skocznię. Czekałyśmy na jego kolej, przed nim skoczyło dwóch nowych skoczków, jacyś młodzi. Nigdy o nich nie słyszałam, no nic w końcu przyszła pora na mojego braciszka. Nie skoczył jakoś szczególnie daleko bo tylko 125 metrów to tylko dwa metry za punktem K, który znajduje się na 123 metrze*. Coś jest nie tak zawsze skakał daleko w okolicy rozmiaru skoczni (138 metrów) a teraz?! Dobrze że był tylko jeden trening, od razu pobiegłam do brata, zupełnie zapominając o zamyślonej Emmie.
- Coś się stało? - zapytałam
Nie odpowiedział. Więc próbuję dopiąć swego i męczę go dalej.
- Powiesz mi? - spojrzałam błagalnym wzrokiem
Nawet na mnie nie popatrzył, był dalej zajęty ściąganiem kombinezonu. Poddałam się. Po prostu wyszłam. Trzasnęłam drzwiami. Szłam przed siebie zupełnie nie zwracając uwagi co się dzieje przede mną. Co się z nimi dzieje do jasnej cholery?! Może są razem i mi nie powiedzieli... To już by była lekka przesada, to że Emmie się on podoba to wiem, ale on zawsze jej unikał. Teraz oboje zachowują się jakbym zrobiła coś nie tak. Te rozmyślenia przyprawiły mnie o dreszcze, odruchowo przejechałam rękoma po ramionach.
- Ej mała! Nie zimno ci? - zakpił sobie młody Norweg
Nie zwróciłam uwagi na niego i szłam dalej. Nagle usłyszałam, że za mną biegnie.
- Przepraszam, źle rozpocząłem tę znajomość - uśmiechnął się a moim oczom ukazał się szereg bielutkich jak śnieg zębów
Widział, że nie odpowiadam dlatego kontynuował rozmowę.
- Jestem Phillip.
- Jessica - burknęłam
- O panna piękna jednak umie mówić - zaśmiał się
- Nie jestem w nastroju na żarty - odparłam oschle
Zatrzymał się i spojrzał mi w oczy. Chwilę się zastanawiał i w końcu powiedział:
- Ty jesteś siostrą Toma? Prawda?
- No jestem - przytaknęłam
- Jesteś siostrą najzabawniejszego skoczka na całej ziemi! I ty nie jesteś w nastroju?! - mówił nie przestając się uśmiechać
- Zapytaj się jego dlaczego taka jestem, bo przecież to "najzabawniejszy skoczek na całej ziemi" a nie raczył się mi odpowiedzieć - podniosłam głos
- Spokojnie, spróbuj z nim pogadać  - poklepał mnie po ramieniu po czym odszedł
- Próbowałam i coś nie wyszło...  - mruknęłam sama do siebie
Ruszyłam w stronę trybun. Emma tam nadal siedziała. Podeszłam bliżej i usiadłam obok. Nawet nie zauważyła, że koło niej usiadłam.
- Powiesz mi w końcu co się z wami dzieje?! - próbowałam zachować spokój
- Jego zapytaj - odpowiedziała

_____________________________________________
~ * ~
* mowa o skoczni w Lillehammer ;)

Siemanko! Właśnie skończyłam pisać rozdział, może i jest krótki ale ważne że jest, prawda? :)
Drugi zacznę jak najszybciej żebyście nie musieli długo czekać. Zaciekawiło was to trochę? 
Piszcie w komentarzach co sądzicie :)
Dodawajcie również linki do swoich blogów, chętnie poczytam i skomentuję :)
Pozdrowionka kochani :*
  

piątek, 6 marca 2015

Prolog

Historia Jessiki, z pewnością jest podobna do wszystkich którzy się zakochują, jednak ta historia to  nagłe zwroty akcji, nowi bohaterzy, zaskakujące niespodzianki i nie miłe zaskoczenia...

Na początku wydawałoby się, że wszystko jest zbyt oczywiste na opowiadanie, otóż nie...
Jej historia jest zupełnie inna niż wszystkie opowiadania o miłości...
Miłość wcale nie jest taka łatwa jak wam się wydaje, jakbyście zdefiniowali miłość?
- Motyle w brzuchu? to też ale nie o to chodzi ;)
- Dwóch kochających się ludzi... tak w pewnym stopniu tak ale to jeszcze nie to
- Dwie osoby, które bez względu na wszystko są przy ukochanej osobie, choćby jedna ze stron musiała oddać życie, bo przy tej drugiej osobie można być sobą i nie trzeba się nikim przejmować :)
To takie łatwe prawda?
A jednak nie... bo Jessika do tej pory nie przeżyła czegoś takiego, może to przez brata który na zbyt wiele jej nie pozwala? A może tylko dlatego że trafiała na nieodpowiednich chłopaków? Na początku będzie się jej wydawać, że każdy napotkany chłopak który jest nią zainteresowany jest ideałem, że będzie wielkie "love story" POBUDKA! Żadnych takich nie będzie.. to przecież życie :) Jednak Jessika w swoim życiu spotka osobę która pomoże jej zdefiniować słowo miłość.



Historia pełna zawirowań, niepotrzebnych nieporozumień, zranionych serc, niespełnionych miłości.. Cześć, jestem Jessika, mówią na mnie Jess, chcecie poznać moją historię? Bo ja też... Na ogół nic ciekawego się u mnie nie dzieje, ale są momenty kiedy warto żyć. Z pozoru nudziara ze mnie, jednak gdy poznacie mnie lepiej, na pewno mnie polubicie ;)




_____________________________________________________
~ * ~

Witajcie! Dziwnie mi wyszedł ten prolog :o 
Wiecie.. nie chciałam za dużo zdradzić ;p 
Wydaje mi się on kompletnie bez ładu i składu, ale to już wy ocenicie :) 
Do zobaczenia przy pierwszym rozdziale kochani :) 
Pozdrowienia :)

Jutro drużynówka <3 AAA <3