sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 16

" Najłatwiej jest ukryć prawdę przed samym sobą, nie przed innymi "

Norweg wysadził mnie pod domem i pojechał. Wciąż bez ani jednego słowa... Wszystko powoli zaczyna mnie przytłaczać. Nie wiem czy wytrzymam na jutrzejszym ślubie Emmy i Toma. Jeszcze ta niezręczna sytuacja, niby nic a zepsuła mi i Phill'owi wieczór.
- Jakby co twój tata już się położył do pokoju spać bo czuł się trochę słabo. - oznajmiła na wejściu
- I co z tego?
- A ciebie co ugryzło? - zapytała Emma
- Nic po prostu pokłóciłam się z Phillipem - odburknęłam
- Poszło o Daniela?
- Skąd wiesz? - wybałuszyłam oczy
- Pisał że was widział... - powiedziała nieco ciszej
Ciekawe... Musiał się pochwalić. Pewnie wiedział, że Emma mi powie. Bez słowa ruszyłam w stronę swojego pokoju.
- Chwila? A ty gdzie się wybierasz? Miałyśmy sobie urządzić wieczór panieński. - odwróciła głowę w moją stronę
- Przepraszam ale nie mam nastroju - wydusiłam z siebie
- Ach to tak?! Dzień przed naszym ślubem musisz pokazywać swoje humory! Jak zawsze wszystko musi się kręcić wokół Jessiki! Mam tego dość! Dziś jeszcze mam cierpliwość, ale wiedz, że jeśli jutro coś zepsujesz to nie będę się hamować żeby wyznać ci całą prawdę! - wykrzyczała 
- No to dawaj wal teraz! Powiedz mi to teraz! Po co czekać do jutra! - wrzasnęłam i pobiegłam do swojego pokoju trzaskając za sobą drzwiami
Na prawdę jestem aż taka straszna?! Co ja robię źle?! Moja wina że rozum i serce czują inaczej? Raczej nie. Powinna mi pomóc... Znowu samolubna ja. Wszyscy powinni mi pomóc a ja jak zwykle się na wszystkich wypinam. Nie powinnam jej psuć wieczoru panieńskiego, ale na prawdę nie czuję się najlepiej. Może jutro będzie lepiej. Podeszłam do łóżka i od razu się na nie położyłam. Nie miałam sił się przebrać w piżamę. Przez ten natłok myśli szybko zaczęłam robić się senna. Nie zauważyłam kiedy zasnęłam.


*** Dzień ślubu Toma i Emmy
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały przez nieszczelne rolety. Podniosłam się do połowy ale zaraz potem opadłam na łóżko. Wcale nie chce mi się wstawać, ale muszę przecież bycie druhną do czegoś zobowiązuje prawda? Chwilę potem usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Hej Jess! Wstałaś? - spytała przez drzwi
Zachowuje się jakby nigdy nic. Może ja też powinnam? Ale najpierw z nią porozmawiam i przeproszę. Nie zepsuje jej tego dnia.
- Tak, zaraz się trochę ogarnę. Zawołam cię później. - odpowiedziałam
Wzięłam z szafy czystą bieliznę i ruszyłam do łazienki. Rzeczy rzuciłam na szafkę i poszłam pod prysznic. Włączyłam lodowatą wodę, żeby się rozbudzić. Na ciele pojawiła się gęsia skórka, a mięśnie się rozluźniły. Tego mi było trzeba. Chwila bez tych wszystkich problemów. Gdy się umyłam wyszłam z kabiny, wytarłam się ręcznikiem i zrobiłam z drugiego ręcznika 'turban' na włosy. Następnie ubrałam czystą bieliznę i ruszyłam do pokoju po suknię. Chwyciłam wieszak na której wisiała. Ubrałam ją na siebie i poszłam z powrotem do łazienki żeby wysuszyć włosy. Kiedy to zrobiłam poszłam przeglądnąć się w lustrze.
Nagle w pokoju zjawiła się Emma w szlafroku.
- Pięknie wyglądasz - uśmiechnęła się
- Dziękuję - odwzajemniłam uśmiech
- Choć teraz pomożesz mi wdziać moją suknie - zachichotała
Ruszyłyśmy do pokoju jej i Toma. Emma wyciągnęła suknię z folii, ściągnęła z siebie szlafrok i próbowała ubrać suknię. 
- Poczekaj może ja ją przytrzymam, ty tam wsadź nogi i podciągniemy ją do góry - chwyciłam suknię i czekałam aż zrobi to co powiedziałam
- I co teraz? - powiedziała w połowie ubrana w suknię 
- Nie wiem czy się dopnie, urósł ci trochę brzuszek - zaśmiałam się
- Musi się zapiąć! Nie mam zapasowej sukni! - krzyknęła rozgorączkowana
- Spokojnie - pocieszałam ją
Delikatnie próbowałam zapiąć zamek. 
- Zapięła się. I o co tyle krzyku? - uśmiechnęłam się
- Zaraz przyjedzie po nas fotograf i zabierze nas na sesję. - powiedziała uradowana
- Błagam tylko bez żadnych zdjęć. Ktoś musi się zająć tatą - marudziłam
- Bez tego się nie obejdzie kochana, a twojego ojca zawiozłam do chłopaków rano - poklepała mnie po ramieniu
Lada moment pod domem pojawił się fotograf. Zatrąbił dwa razy. Emma chwyciła tiul w ręce i ruszyłyśmy do auta. Obie zajęłyśmy miejsca z tyłu. 
- Pojedziemy pod kościół, obok jest piękny park tam zrobimy sesję. - oznajmił 
- Tak, też myślałam o tym miejscu. - posłała mu uśmiech
Nim się obejrzeliśmy byliśmy na miejscu. Emma rozmawiała z fotografem a ja szłam za nimi o mało nie łamiąc sobie nóg w tych szpilkach. Bałam się co się stanie gdy zobaczę znowu Daniela, ale o wiele bardziej bałam się tego że Phill nie będzie się do mnie odzywał a jeśli będzie to nieszczerze... 
- Ty myślicielko! Chodź do mnie, musimy mieć dużo zdjęć razem! - pospieszyła mnie gestem ręki
- Idę, idę. 
Fotograf zrobił na raz chyba dziesięć zdjęć. Potem przemieszczałyśmy się po parku i prawie w każdym miejscu robiliśmy zdjęcia. 
- Kiedy pani przyszły mąż się zjawi? - spytał fotograf
- Powinien być za chwilę ze swoim drużbą - odpowiedziała
- Emma! Możesz na słówko?! - pociągnęłam ją za ramie w swoją stronę - To nie miała być sesja we dwójkę?! 
- No we dwójkę, ja i Tom. Ty jesteś tylko miłym dodatkiem - zażartowała 
Ręce zaczęły mi się pocić a serce mocniej bić bo w parku zjawili się nie kto inny jak wybranek mojej przyjaciółki i Phillip. Nowożeńcy przytulili się do siebie. A Phillipem stanął obok mnie. 
- Proszę za mną. Dla was mam specjalne miejsce - wskazał palcem parze młodej miejsce w oddali
Ruszyli za fotografem a ja zostałam sama z Norwegiem. Chwilę staliśmy w niezręcznej ciszy. Ale nie mogłam wytrzymać i zaczęłam rozmowę.
- Czy na prawdę musimy się kłócić w dzień ich ślubu?! 
- To ty zaczęłaś. - bąknął pod nosem
- Co ja takiego zrobiłam?! Wpadłam na Daniela?! To takie straszne?! - kontynuowałam rozmowę
- Widziałem przecież, nie jestem ślepy! - podniósł głos
- Co widziałeś?! No powiedz, oświeć mnie! 
- Widziałem... - zaczął - Widziałem jak na niego patrzyłaś gdy odchodził. Widziałem jak patrzyłaś na jego dziewczynę. Sam sobie tego nie wymyśliłem.
Nie widziałam teraz swojego odbicia ale czułam że moje policzki robią się czerwone. Więc to tak się czuje ktoś gdy powie mu się prawdę. 
- To nie zmienia moich uczuć do ciebie. To co czułam do niego już minęło. Wiadomo zostanie blizna na sercu ale to ty jesteś moim sercem. Nie chcę cię stracić... Po wszystkim co przeszliśmy. 
- Ja też tego nie chcę. - przytulił mnie mocno do siebie - Obiecaj, że będziesz tak patrzeć tylko na mnie. 
- Obiecuję. Bardzo cię kocham - szepnęłam mu do ucha
Gdy wyswobodziłam się z jego uścisku, zauważyłam że Emma uśmiecha się do mnie z oddali. Pomachałam jej na co ona zrobiła to samo. 
- Za niedługo to będziemy my - pocałował mnie w czoło 
- Tak to już niedługo - uśmiechnęłam się od ucha do ucha
Fotograf i najważniejsza para dzisiejszego dnia zaczęli iść w naszą stronę. Zrobiono nam jeszcze kilka grupowych zdjęć i mnie z Phillipem. 
- Musimy iść już do kościoła. - pospieszyła nas para młoda
Chwyciłam mojego narzeczonego pod rękę i ruszyliśmy wszyscy do kościoła. W środku czekał na nas tata i sporo gości. Posłałam mu ciepły uśmiech i zajęłam swoje miejsce. Nie patrzyłam za siebie bo bałam się że go zobaczę. 

** Po ceremonii
Wszyscy zajęli swoje miejsca na ogromnej sali weselnej a Tom i Emma tańczyli pierwszy taniec jako małżeństwo. Kiedy skończyli również zajęli swoje wcześniej przygotowane specjalnie miejsca. Gdy wszyscy zjedli pierwszy posiłek, na sali rozbrzmiała wesoła i skoczna muzyka. Wypiłam kieliszek wina i ruszyłam z Phill'em na parkiet. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Nagle poczułam jak Sjoeen mocniej przyciągnął mnie do siebie. Domyślałam się czemu... niedaleko nas tańczył Daniel ze swoją dziewczyną. 
- Ile już wypiłaś? - zapytał
- Kieliszek wina. - odparłam 
- A wódki ile? - spojrzał na mnie podejrzliwie
Nie odpowiedziałam. Uwolniłam się z jego uścisku i ruszyłam po drinka. Wzięłam go do ręki i patrzyłam jak inni tańczą. W końcu nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam się do niego i jego dziewczyny po czym gdy odwrócili wzrok moja mina zrzedła.

____________________________________________________________________
~ * ~
Wszystko jak na razie się układa. Szkoła i tak dalej :) Dziś mam urodziny i tak się złożyło że znalazłam czas, bo ja niestety urodzin tak hucznie nie obchodzę :/ Co najwyżej z rodzinką i tyle. :) 
Rozdział będzie prawdopodobnie za tydzień :*
Komentując dajesz mi siłę do dalszego pisania, to jest ogromna motywacja kiedy wiem że wam się podoba i również cieszę się kiedy mnie krytykujecie bo wiem wtedy co zrobić żeby się poprawić :) 
Dobra koniec :D 
Dobranoc :* Pozdrawiam :* Komentujcie :33

  






sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 15

" Przed niektórymi uczuciami nie da się uciec "

** Dzień przed ślubem Emmy i Toma

To już jutro... Jutro mój starszy brat bierze ślub. To oznacza, że już niedługo zobaczę Daniela. Postaram się wyłączyć emocje, po prostu dobrze się bawić z moim narzeczonym i przecież to dzień Emmy i Toma, a nie dzień samolubnej mnie...
- Hej, Jess! Skoczysz ze mną po suknie? - spytała Emma
- Oczywiście - uśmiechnęłam się do niej promiennie i ruszyłyśmy w stronę auta
- Chwila, chwila... wiesz, że nawet nie pokazywałaś mi sukienki w jakiej pójdziesz?! A to ja powinnam ją wybrać! - wrzasnęła - Dzwonię do Philla jaki kolor garnituru ma kupiony.
Zaśmiałam się w duchu. Przecież ani on ani ja nie mamy jeszcze wybranych rzeczy ma jutro, ale mu się oberwie. No cóż, umówiłam się z nim na dziś wieczór i wtedy mieliśmy kupić odpowiednie rzeczy na ślub i wesele. 
- I co? - spytałam nieśmiało bo bałam się jej wybuchowego nastroju
- Na prawdę jesteście umówieni na dziś wieczór? Czy tylko próbował uniknąć tego żebym się denerwowała na dzień przed ślubem? 
- Tak, będziemy szli do galerii. Pójdziesz z nami?
- Nie, skoro idziecie wieczorem to nie mogę mam umówioną wizytę w spa i będę miała robiony manicure. Dacie radę sami, powiem tylko tyle, że sukienka ma być w odcieniu beżu lub bieli tak samo jego krawat lub muszka. To już zależy od was - odpowiedziała ze spokojem w głosie
Gdy znaleźliśmy się pod salonem, zaparkowałyśmy auto i ruszyłyśmy do środka. Tam na Emmę czekała już konsultantka. Usiadłam więc na kanapie i czekałam aż przyjdzie z gotową suknią. Chwilę później stała przede mną z wieszakiem który był owinięty przeźroczystą folią. Chwyciłam za tył a Emma złapała przód. Tak wnieśliśmy suknię na tylne siedzenie i wsiedliśmy do auta. 
- Zawiozłabyś mnie do taty? Posiedzę u niego i spytam się o której można go zabrać. - spojrzałam na nią
- No pewnie, że cię zawiozę, ale trochę mi się spieszy, więc zadzwoń do Philla to was odbierze ze szpitala. - mówiła patrząc na jezdnie
Dalszą drogę spędziliśmy w ciszy. Z nudów zaczęłam przypatrywać się temu co dzieje się za oknem. Z transu wyrwał mnie odgłos gaszonego silnika. 
- Dobra ty wysiądź ja jadę dalej. Do zobaczenia! - krzyknęła 
- Dziękuję za podwiezienie! No do zobaczenia! - odpowiedziałam
Poprawiłam odruchowo włosy i ruszyłam do środka. Tata akurat wędrował do swojego pokoju. 
- Tato! Czekaj! - podbiegłam do niego i go mocno przytuliłam
- Cześć córciu! 
- Jesteś spakowany? - zapytałam
- A właśnie... chyba mnie nie wypuszczą - zmarkotniał
- Ale jak to? Przecież powinieneś spędzać każdą chwilę ciesząc się tym, że żyjesz. Na jeden dzień ciebie nie wypuszczą?
- Przeszedłem jedną chemioterapię. Jestem ostatnio słabszy i nie mam tyle siły. Jednak możliwe, że mnie wypuszczą bo nie miałem jeszcze dziś robionych badań.  
- No mam nadzieję, bo inaczej Tom by się załamał. Pójdę porozmawiać z lekarzem a ty zacznij się pakować. - krzyknęłam przez ramię po czym wyszłam
Szłam korytarzem i nie mogłam znaleźć nikogo, kto mógłby mi powiedzieć dlaczego go nie chcą wypuścić. Kiedy w końcu znalazłam lekarza, który zajmował się moim ojcem chciałam go spytać czemu jutro go nie wypuszczą.
- Dzień dobry! W czym mogę pomóc? - uśmiechnął się od ucha do ucha
- Chciałabym wiedzieć dlaczego nie możecie wypuścić mojego ojca na jutrzejszy ślub mojego brata? - spytałam zbulwersowana ale zaraz potem zrobiło mi się głupio gdyż opiekun medyczny mojego ojca przywitał mnie tak sympatycznie
- Proszę się nie denerwować. Nie to, że go nie wypuścimy tylko musi mieć wtedy opiekę a jak wiadomo na weselu pije się alkohol którego pani ojciec nie może oraz w każdej chwili może zasłabnąć. Boimy się, że stan zdrowia pańskiego ojca może się pogorszyć gdy wyjdzie ze szpitala choćby na jeden dzień...
- W takim razie ja się nim zaopiekuję - odparłam stanowczo
- Jest pani pewna? - spytał nieco zdziwiony
- Tak jestem pewna, za chwilę go stąd zabieram! Przywiozę go w niedzielę. Każdy będzie szczęśliwy - przykleiłam do twarzy sztuczny uśmiech i ruszyłam z powrotem do sali ojca
Albo mi się wydawało albo nie chciał mi o czymś powiedzieć, tak samo ojciec. Może jego stan zdrowia się pogorszył. Sama już nie wiem co robić, przecież tata sam chciał żebyśmy oboje jak najszybciej się pobrali a teraz nie chce iść na jego ślub. Ciekawe czy do mojego w ogóle dożyje... Nie powinnam tak myśleć ale boję się o niego. Teraz muszę się nim zająć i uszczęśliwić i jego i Toma. Będzie dobrze tylko wtedy kiedy sama w to uwierzę.
- Gotowy? - próbowałam udawać szczęśliwą
- Tak, pewnie. A masz pozwolenie lekarza na moje wyjście? - spytał
- Oczywiście, że tak. Jestem bardzo przekonująca - puściłam do niego oczko
On tylko się zaśmiał, wziął swoje rzeczy i ruszył do drzwi.
- Czekaj, czekaj! Ja to wezmę - mówiąc to chwyciłam jego dwie torby i ruszyliśmy na parking
Na chwilę wzięłam do jednej ręki obydwie torby żeby zadzwonić do Philla.
- Hej Jess! Właśnie miałem dzwonić do ciebie, o której jedziemy do galerii? 
- Hej! Najpierw przyjedź pod szpital bo czekam już z tatą. Obgadamy to w aucie, okej?
- Dobra, już jadę. Do zobaczenia! 
Rozłączyłam telefon i włożyłam do kieszeni płaszcza. Potem wzięłam jedną torbę do drugiej ręki i czekaliśmy na mojego narzeczonego. Lada moment zjawił się na parkingu. Pocałowałam go w policzek na przywitanie, następnie włożyłam torby do bagażnika a w tym czasie Phill pomógł wsiąść tacie do auta. Chwilę później wszyscy siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy do domu.

Gdy znaleźliśmy się na podjeździe pomogłam wysiąść tacie a Norweg wziął rzeczy z bagażnika i weszliśmy do środka, gdzie czekał na nas Tom.
- TATA! - krzyknął po czym podbiegł do niego i rzucił się mu na szyję
- Synku! Tak się cieszę, że cię widzę.
Ta scena wyglądała podobnie do tej kiedy jeszcze mama żyła. Zawsze gdy tata wracał z pracy Tom leciał do niego pierwszy i przytulał go. Gdy przypomniałam sobie, że jutro na jego ślubie nie będzie mamy zrobiło mi się smutno.
- To my was zostawiamy i lecimy na zakupy - Sjoeen chwycił mnie za ramię i pociągnął za sobą w stronę drzwi
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do centrum.
- Teraz jedziemy na zakupy? Akurat teraz kiedy muszę zajmować się ojcem? - zapytałam
- Później mam wieczór kawalerski. - przypomniał
- Ach no tak... Wybacz, wynikły małe problemy z powodu tego że wypuścili ojca. Jestem trochę wkurzona, bo nie wiem o wszystkim. - zmarkotniałam
- Na pewno wszystko potoczy się dobrze, zobaczysz. Jeśli nie będzie dobrze mamy siebie nawzajem - pogłaskał mnie po ramieniu
- Już jesteśmy, o tam widzę wolne miejsce! - wskazałam palcem
Zaparkowaliśmy samochód i poszliśmy na zakupy.
- Najpierw garnitur czy sukienka? - zapytał
- Sukienka! - parsknęłam śmiechem
- No tak. - wyszczerzył się
Weszliśmy do pierwszego lepszego sklepu. Phill'owi od razu wpadło w oko kilka sukienek, które w ogóle mi się nie podobały więc stanowczo odpowiadałam NIE. Gdy tak chodziliśmy od sklepu do sklepu minęła godzina aż nagle w końcu na wystawie jednego sklepu znalazłam idealną suknię. Wbiegłam tam jak wariatka.
- Przepraszam czy można przymierzyć tą sukienkę z wystawy? - zapytałam ekspedientki
- Tak, zaraz pani przyniosę. Tylko jest jeden problem został tylko ten rozmiar który tam widać.
Nie odpowiedziałam, nie miałam siły. Modliłam się w duchu aby była na mnie dobra. Sprzedawczyni podała mi suknię i ruszyłam do przymierzalni.
- Kochanie, Tom po mnie przyjedzie więc wrócisz do domu naszym autem okej?
- A co z tatą? - wystawiłam głowę zza zasłony
- Emma już jest w domu, spokojnie. Nie zostawimy go samego. - pocieszył mnie
- No dobrze - uśmiechnęłam się do niego
- Jak sukienka? - spytał
- Sam zobacz. - powiedziałam po czym odsunęłam kotarę i okręciłam się wokoło - I jak?
- Przepiękna - pocałował mnie w czoło - To co kupujemy i idziemy po garnitur? Już nawet wiem do jakiego sklepu bo sobie wcześniej upatrzyłem - zaśmiał się
- Tak wiem że długo szukałam ale znalazłam - szturchnęłam go
Poszłam się z powrotem przebrać w swoje ubrania. Kiedy to zrobiłam poszłam zapłacić za sukienkę.
- Jednak dobry rozmiar - uśmiechnęła się sympatyczna pani zza lady
Przytaknęłam i położyłam na ladzie pieniądze.
- Zapakować?
- Tak, dziękuję - odpowiedziałam
Gdy podała mi zapakowaną suknię, chwyciłam Norwega pod rękę i wyszliśmy ze sklepu.
- To tutaj - oznajmił
- Serio obok? - zachichotałam
- Idziemy po ten garnitur? - próbował się nie zaśmiać
Nie wiem czemu oboje byliśmy w takich dobrych nastrojach, zazwyczaj tak jest wtedy kiedy ma się wydarzyć coś złego. Nagle na kogoś wpadłam. To Daniel... Na dodatek ze swoją dziewczyną.
- Cześć - uśmiechnął się tak jakby nigdy nic
- Hej - odwzajemniłam uśmiech
- Idziesz? Bo nie wyjdziemy stąd do jutra - pospieszał mnie widocznie zdenerwowany zaistniałą sytuacją Phill
- Tak, tak idę.
Obróciłam się jeszcze raz w jego stronę. Potem poszłam za Phill'em.
Podszedł do wieszaków na których wisiały garnitury wybrał ten upatrzony wcześniej i podszedł do kasy. Nie to co ja, godzinę chodzić po sklepach i w końcu znaleźć tę wymarzoną. Gdy zapłacił ruszyliśmy do auta. Nie wymieniając słowa od tamtej niezręcznej chwili. Wsiedliśmy do wozu i ruszyliśmy do domu. Droga tak samo minęła bez ani jednego słowa. Boję się, że jutrzejszy dzień może nie być tak wspaniały jakby się mogło wydawać.  

_______________________________________________________
~ * ~
Witajcie! Dłuższa przerwa spowodowana była walką o oceny. Tak na prawdę prawdziwa walka rozpocznie się dla mnie w tym tygodniu. Ale dam radę! Muszę :) 
Jak wam się podoba rozdział? KOMENTUJCIE! :*
Pozdrawiam was cieplutko i do następnego :3