" Czasami najlepszym wyjściem jest ucieczka od przeszłości "
Stałam dłuższą chwilę i patrzyłam na parkiet. Nagle poczułam jak ktoś zachodzi mnie od tyłu. To Daniel.
- Mogę cię porwać do tańca? - powiedział a z jego ust dało się wyraźnie poczuć alkohol
- Jesteś pijany. Jak wytrzeźwiejesz to pogadamy. - próbowałam odejść ale złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie
- Skoro jeszcze stoję na nogach nie jestem aż tak nawalony. - zaśmiał się - Chodź tańczyć.
- A co z twoją dziewczyną?
- Nie mogła zostać dłużej bo ma jutro zawody. - odparł grzecznie po czym zaciągnął mnie na środek sali
Poruszaliśmy się w rytm muzyki, a ja szukałam wzrokiem Sjoeena. Nigdzie go nie widziałam, może wyszedł. Gdy piosenka się skończyła ruszyłam po kolejnego drinka.
- Gdzie idziesz? - zapytał
- Napić się - puściłam mu oczko - Chce się dziś dobrze bawić.
Ruszyłam do barku i wzięłam do ręki kieliszek. Dolałam więcej wódki. Wypiłam wszystko na raz i pobiegłam na parkiet. Zobaczyłam, że w moją stronę idzie Emma.
- Ej! Co ty robisz?! Jesteś totalnie pijana! Ogarnij się. Wiesz w ogóle gdzie jest Phill? Wyszedł gdzieś około godzinę temu! - naskoczyła na mnie
- Jaka znowu pijana? Wypiłam kilka drinków i tyle. Nie obchodzi mnie on! Chce się dziś dobrze bawić. Jest taki jak ty! Oboje mnie ciągle pilnujecie! - krzyknęłam
- Wiedziałam! Wiedziałam, że mi zepsujesz ten dzień! Jesteś okropna wiesz! - pobiegła z płaczem do Toma
Czuję się jakbym wyłączyła człowieczeństwo, dosłownie. Nie czuję nic. Może za dużo wypiłam, ale mam to gdzieś chce się bawić. Rozejrzałam się po sali i przez chwilę spotkałam się z surowym wzrokiem mojego ojca.
- Co tak długo? - zapytał zniecierpliwiony Daniel
- Wybacz, Emma twierdzi, że jestem pijana - posłałam mu uśmiech
- Może chodźmy w jakieś inne miejsce? - uśmiechnął się zawadiacko
Nim zdążyłam zaprotestować pociągnął mnie za rękę. Tyle pamiętam z tamtego wieczoru.
Obudził mnie silny ból głowy. Gdy spróbowałam otworzyć oczy, wszystko było rozmazane. Jednego byłam pewna. Dziś nie spałam u siebie.
- O już wstałaś - wyszczerzył się Daniel
- Co ja tu do cholery robię?! - krzyknęłam i rzuciłam w niego poduszką
- Spokojnie to nie to co myślisz. Mam dziewczynę. - odłożył poduszkę na miejsce
- To co robię w twoim łóżku!? - pytałam rozgorączkowana
- Byłaś strasznie pijana. I nie jesteś u mnie w pokoju tylko w hotelu.
- Na pewno? Bo wydaje mi się jednak, że coś pomiędzy nami wczoraj zaszło. - odpowiedziałam
- Całowaliśmy się...
- I to jest według ciebie nic?! Za około tydzień wychodzę za mąż! - wrzeszczałam
- Co robisz?! - jego mina wskazywała na to że był zdziwiony
- Tak! Biorę ślub z Phill'em ! - wstałam gwałtownie z łóżka po czym upadłam na podłogę
- Czemu nic nie wiedziałem?! - mówił przy czym pomagał mi wstać
- Uznałam, że nie musisz wiedzieć. - odparłam oschle
Nic nie odpowiedział. Jednak ciągle mnie trzymał.
- Możesz mnie puścić?! Chcę jechać do domu i uratować moje przyszłe życie. - próbowałam wyswobodzić się z jego uścisku ale nie mogłam trzymał mnie jeszcze mocniej
- Zwariowałaś?! Chcesz prowadzić?! W takim stanie? Jeśli chcesz mogę ci zamówić taksówkę.
- Nie mam przy sobie pieniędzy.
Nagle na szafce nocnej rozbrzmiały wibracje. To Phillip. Odebrałam bez wahania.
- Gdzie ty do cholery jesteś?! Szukałem cię całą noc!
- W hotelu.
- Jeśli jesteś u niego to go osobiście uduszę.
Spojrzałam na Daniela a on na mnie nie wiedząc o co chodzi.
- Czekaj na parkingu.
Powiedział i rozłączył się.
- Coś się stało?
- Nie udawaj, że ci zależy specjalnie mnie tu przywlokłeś! Daj mi moje rzeczy! - krzyczałam i machałam rękoma jak bym wychodziła z domu wariatów
Złapał mnie w nadgarstkach za obie ręce. Spojrzał w oczy.
- Bardzo cię za to przepraszam. Nie chciałem żebyś miała problemy z narzeczonym.
- Proszę, przestań! Między nami nic nie ma rozumiesz?! Byliśmy pijani. Od razu jak przyjedzie Phill wszystko mu wytłumaczę!
Daniel puścił moje ręce. Podał mi mój płaszcz i buty. Ubrałam je szybko na siebie, strzepnęłam włosy i ruszyłam do wyjścia.
- Jeśli będziesz miał czelność przyjść na mój ślub to sama cię uduszę Phill nie będzie musiał tego robić. - wrzasnęłam i trzasnęłam za sobą drzwiami
Wybiegłam z hotelu prosto na parking. Tam czekał już na mnie Norweg. Serce waliło mi jak oszalałe. Wsiadłam do auta i ruszyliśmy do domu.
- Musimy porozmawiać... - zaczęłam
- Tak tu się zgodzę. Mów co się wczoraj stało. - patrzył na mnie tak surowym wzrokiem jak ojciec
- Powiem ci wszystko... Wyszedłeś
- Przepraszam to ty poszłaś jak zwróciłem ci uwagę że za dużo wypiłaś - wtrącił się
- Dobra i wtedy wyszedłeś więc pocieszyłam się alkoholem i zapewne domyślasz się co było dalej.
- Nie wiem oświeć mnie! JESTEŚ TAK PRZEWIDYWALNA OD POCZĄTKU WIEDZIAŁEM, ŻE SIĘ Z NIM BĘDZIESZ PIEPRZYĆ! - krzyknął tak głośno, że o mało nie straciłam słuchu jednak poleciały mi tylko łzy
- Co ty wygadujesz?! Całowaliśmy się i tyle! - odpowiedziałam podniesionym głosem
- Wysiadaj! W tej chwili! - zatrzymał auto na środku drogi
Wybiegłam z auta cała spuchnięta od płaczu. Weszłam na chodnik i szłam w stronę domu. Jestem pewna, że Daniel mówił prawdę. Nie mam nawet wątpliwości. Niespodziewanie zatrzymał się koło mnie samochód to Tom z tatą. No świetnie. Wsiadłam bez słowa do samochodu.
- Jadę odwieźć tatę do szpitala. Czemu idziesz sama w taki ziąb? Coś nie tak z Phillip'em? - spojrzał w tylne lusterko
Wytarłam oczy rękawem płaszcza.
- Nic takiego. - wydukałam z siebie
- Widać własnie - wtrącił się tata - jak tylko go spotkam to pożałuje że zranił moją córkę!
- Tato! Przestań! To moja wina! On nic takiego nie zrobił, to że będzie zły to było oczywiste.
- Jednak przesadził, nikt nie zasługuje żeby iść pieszo do domu w taki mróz!
Ojciec jak zwykle musiał postawić na swoim. Nie miałam nastroju się z nim sprzeczać. Zwłaszcza, że dojechaliśmy na miejsce. Pomogłam bratu nieść rzeczy taty. Wnieśliśmy je do jego sali i usiedliśmy na krzesłach a tata na swoim łóżku.
- Synu, możesz nas zostawić na chwilę?
- Tak oczywiście, to ja już nie będę wchodził. Cześć tato. Do zobaczenia. - podszedł i go przytulił po czym wyszedł
- Co się wydarzyło na weselu? No bo nie wierzę w to, że spałaś z Danielem. Aż tak głupia nie jesteś. - spojrzał na mnie karcącym wzrokiem
- Całowaliśmy się. To tyle. Byliśmy pijani. Powiedziałam mu prawdę ale wyrzucił mnie z samochodu. - tłumaczyłam się
- I o to tyle krzyku? Przecież wiedział, że było coś pomiędzy wami to było do przewidzenia. Powiedz mi tylko jedną rzecz...
- Tak tato?
- Skoro macie wziąć ślub w ten weekend... Chyba nic z tego? Kochasz Daniela?
- Tak... ale Phillipa też. Nie potrafię tego nazwać. Nie da się przecież kochać dwóch osób naraz prawda? - szlochałam
- Kochanie, ja chcę tylko jednej rzeczy, żebyś była szczęśliwa. Nie obchodzi mnie z kim, po prostu chcę twojego szczęścia. Czyli ślub odwołujecie?
- Nie, ja dotrzymuję obietnicy zrobię to czego chciałeś przed swoją śmiercią. Wyjdę za Sjoeena.
- Czemu traktujesz to jak obietnicę?! Nie rób czegoś wbrew sobie! Ja tobie nie kazałem za niego wychodzić, chciałem zobaczyć wasz ślub bo wyglądało to poważnie. Głupio postąpiłem, wiem. Pogadaj z Danielem. To jego powinnaś wybrać.
- Już za późno... - westchnęłam - Dobra koniec tematu. Wychodzę. - pocałowałam tatę w policzek, po czym mocno przytuliłam i wyszłam
___________________________________________
~ * ~
Wybaczcie, że tyle czekaliście ale miałam dużo na głowie. Byłam teraz chora prawie 2 tygodnie ale już czuję się lepiej i mam ferie więc oto jestem z rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba. Bo mi niekoniecznie ale to wy oceniacie :p Czekam z niecierpliwością na wasze komentarze :*
Pozdrowienia :)
Miłych ferii dla tych którzy je teraz mają a dla tych co mają je później dużo cierpliwości :)
Jestem!
OdpowiedzUsuńTo się porobiło :/
Jednak uważam, że Phillip powinien porozmawiać, a nie wyrzucać ją z samochodu. Szykuje się chyba poważna rozmowa z Danielem. Mam nadzieję że Phill też postanowi to wszystko wyjaśnić bo kłótnia do niczego nie prowadzi
Czekam na następny
Buziaki :*